Dlaczego zając wielkanocny nas bawi? Felieton Małgorzaty Durmaj

DRRRYŃ. Budzik. Dzwoni. "Wszelkiej pomyślności, odpoczynku i radości. Miłej Wielkanocy życzę, a po znowu się nabzdyczę". I RAZ, I DWA. XYZ wstaje. Gołe stopy z odciskami na palcach. Wkłada do ściurchanych łapci. Szur, szur. Ehhh. Samo się nie nakryje. Samo nic się zrobi. Teraz tylko daj, weź, kup, pożycz. KLIK. Do wszystkich. Życzenia wysłane. Na rok wystarczy. I tak czas mija. W kółko się kręci...

I nigdy go nie ma

A w kręgosłupie przeskakuje. Lista nieobecności coraz dłuższa. To chociaż na święta wypada. Pogadać. Więc gada. A co u Ciebie? A wszyscy zdrowi? KONIECZNIE trzeba się spotkać. Wyskoczyć gdzieś trzeba.

Potem na kilka godzin przed telewizor. Tak statystycznie i średnio to na 4 godziny, 6 minut i 34 sekundy. Siada. Słucha. Kręci się i wierci. I znowu nic nie ma. Same powtórki. Ale to już było. Kiedyś to było... I nie wróci więcej? Wróci. Zawsze puszczają. Zawsze to samo. Przeskakuje po kanałach. HOP, HOP, HOP. Jak wielkanocny zając. Co tu oglądać? I kogo słuchać? Jasność umysłu zachować... A uszy odgryzione. Takie czekoladowe. Kojarzycie te zdjęcia z Internetu. Dzieciaki na stole zostawiły, teraz to się rozpuściło, znowu trzeba posprzątać. I tak w kółko. Kręci się. Kołuje

A pieniędzy brakuje

Biegiem do sklepów. Szybko, szybko, bo zabraknie. Trzeba łapać, co popadnie. I skąd brać? Bo przecież znowu nie ma. Trzeba będzie kupić na ZAŚ. Byle szybko, bo znowu puste półki zostawią. Moje, nie dam, mało mam. A sklepy zamknięte. Całe dwa dni. To znaczy dobrze, bo: „Niech sobie ludzie odpoczną”, „A dajcie im wy wszyscy święty spokój”,  „Święta są, to po co do sklepu”. Jak to nie kupiłeś? Na liście było i co, nie ma? To teraz szukaj. A co mnie to interesuje? Na stację jedź. Kup. Będzie. Wyskoczysz i nikt nie zauważy. Nie będziemy czekać. No już. A przy okazji...

Siada do stołu. Dobrze tak wspólnie. Rodzinnie. Porozmawiać można. Ale to [wstaw dowolne wydarzenie], to dajcie spokój, kto to słyszał? Jak to tak można. Skacze tak z kwiatka na kwiatek. A te uszy... Widziałaś, która to go zechce. Ja przytyłam? No wiesz co, tak po wyglądzie oceniać... To nie wypada. I czego ty dzieci uczysz? Właśnie. Dzieci. A ile w planach, a kiedy, a to już trzeba. Bo zegar tyka.

Czas leci

We wtorek znowu do roboty. Święta, święta i po świętach. I na co to było? A kto to teraz zje? Wyrzucić trzeba. I za rok powtórka. Jak w telewizji. Przeskakujące obrazy... Zdjęcie trzeba zrobić, to nie przeskoczy. A z rodziną to tylko na zdjęciach... Uśmiech proszę. Uśmiechnij się. Jak to się nie podoba? Do zajączka się przytul, to się spodoba. Jak nie mogę, to przez nogę...

A ten to i rozbawić może, humor poprawi i prawdę o życiu powie

Zobacz także