Dzieci ranione nożem i wyrzucone z balkonu. "Podejrzewamy, że spadły z dużej wysokości"

Dzieci poniżej 10. roku życia w ciężkim stanie zostały przewiezione do szpitala. Funkcjonariusze podejrzewają, że mogły paść ofiarą próby zabójstwa. Jak informują lekarze, jedno z nich nie przeżyło. Dwie osoby dorosłe usłyszały zarzuty. Kto jest zamieszany w sprawę?

Dramatyczne sceny na jednym ze sztokholmskich osiedli

Dwójka dzieci została raniona nożem, a następnie zrzucona z balkonu. Lekarze nie zdołali uratować życia jednego z nich. Do tragicznych wydarzeń doszło w niedzielę wieczorem w zachodniej części Sztokholmu. Jak podaje Helena Boström Thomas ze stołecznej policji, w sprawę powiązane są dwie osoby dorosłe, które już usłyszały zarzuty. 

„Podejrzewamy, że spadły z dużej wysokości" – tłumaczy rzeczniczka.

W sprawę zamieszany ojciec?

Policja podejrzewa, że dzieci są ofiarami próby zabójstwa. Najpierw zostały ugodzone nożem, później wyrzucone przez balkon z, jak wskazuje „Aftonbladet", wysokości ok. 15 metrów. Funkcjonariusze podają jedynie, że są to dzieci w wieku poniżej 10 lat i w ciężkim stanie zostały przewiezione do szpitala. W poniedziałek przed godziną 9:00 poinformowano, że lekarzom nie udało się uratować życia jednego z maluchów – czytamy na RMF24. Policjanci wskazują, że jedna z podejrzanych osób ma powiązania z dziećmi. Nie podają jednak szczegółów, choć dziennik "Expresen" pisze, że dzieci zostały ranione przez 45-letniego ojca, kiedy leżały już w łóżkach. Mężczyzna miał je zrzucić z wysokości, a następnie się okaleczyć.

Co z matką dziecka? 2-letnia dziewczynka siedziała na parapecie na III piętrze
"Małe dziecko w piżamie, z nogami spuszczonymi w dół i macha rękami" - dyżurny otrzymał zgłoszenie. Matka dziewczynki spała, kiedy ta weszła na parapet okna na trzecim piętrze. Policja wystąpiła z wnioskiem do sądu o sprawdzenie sytuacji w rodzinie. 20-latce grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

Źródło: Joanna Potocka/RMF24

Zobacz także