Wojsko może upomnieć się o Twoje auto
We wtorek opublikowano projekt rozporządzenia Rady Ministrów, który zakłada, że 716 właścicieli samochodów może w przyszłym roku otrzymać zawiadomienie o planach zajęcia ich pojazdu przez wojsko na cele obronności kraju. Rządzący zwiększyli ten limit w stosunku do obecnego o ponad 5 procent. To nie wszystko, bo armia może „pożyczyć” również 140 przyczep i 30 maszyn.
Żołnierze mogą zainteresować się przede wszystkim SUV-ami, samochodami dostawczymi oraz mikrobusami i autobusami. W czasie pokoju wojskowi mają możliwość zarekwirowania auta na dobę, choć niekiedy również na tydzień. Za zajęcie pojazdu jego właściciel uzyskuje ryczałt w wysokości 300 złotych za każdą dobę wypożyczenia. W przyszłym roku rząd zamierza przeznaczyć na te ryczałty ponad 240 tys. zł.
Są pierwsze zawiadomienia
Pisemnie zawiadomienia o uwzględnieniu samochodu w planach mobilizacyjnych wojska wysyłają władze samorządowe oraz Wojskowe Komendy Uzupełnień. Zarekwirowane pojazdy mogą być wykorzystane przede wszystkim w celu sprawdzenia gotowości mobilizacyjnej jednostek wojskowych oraz do wsparcia usuwania skutków klęsk żywiołowych.
Rządzący gwarantują, że państwo ponosi odpowiedzialność za wyrządzone w aucie szkody i finansuje naprawę uszkodzeń. Jak możemy się dowiedzieć, pierwsze wnioski o zajęcie już zostały wysłane do kilku właścicieli pożądanego przez armię typu pojazdu. Jednym z nich jest pan Arkadiusz z Warszawy, właściciel jeepa, który otrzymał właśnie taką korespondencję.
Nasz słuchacz był bardzo zdziwiony, gdy przeczytał treść doręczonego listu. Jego jeep ma napęd na jedną oś i pojemność niespełna tysiąca centymetrów sześciennych. Według niego taki samochód nie jest dobry ani dla wojska, ani do jazdy terenowej. To nie wszystko, bowiem wojskowi nie mogą go zająć, ponieważ auto zostało zakupione na kredyt, wobec czego nie podlega obowiązkowi z rozporządzenia.
Rząd wydaje miliony na swe limuzyny, a nie stać go na zapewnienie transportu dla żołnierzy – odniósł się dosadnie do sprawy pan Arkadiusz.