Sylwia Wysocka trafiła do szpitala
Początkiem maja media obiegła wiadomość o poważnym stanie zdrowia Sylwia Wysockiej. Aktorka trafiła do szpitala, w wyniku napaści. Wówczas gwiazda znana z takich seriali jak „Samo życie”, „Klan” czy „Barwy szczęścia” tłumaczyła prasie, że została pobita i okradziona. 58-latka doznała złamania ręki i kręgosłupa w kilku miejscach.
Niedługo później Wysocka wyznała, że do napaści dopuścił się jej partner. Aktorka 25 kwietnia około godz. 13:40 aktorka wezwała z telefonu komórkowego policję, zgłaszając pobicie. Kobieta powiedziała przybyłym na miejsce funkcjonariuszom, że mężczyzna popchnął ją, w wyniku czego ta spadła ze schodów.
„Byłam szarpana, zostałam uderzona i kopnięta w lewą pierś”
Teraz w rozmowie z magazynem „Na żywo” Wysocka zdradziła szczegóły zajścia. Kobieta wytłumaczyła między innymi, dlaczego tak późno złożyła zeznania.
Prokuratura informuje, że doniesienie o popełnieniu przestępstwa złożyłam dopiero 6 maja, bo "wcześniej nie byłam osiągalna ani pod adresem, ani pod telefonem". Nie byłam pod adresem, bo byłam w szpitalu. Nie miałam telefonu, bo zerwano mi z szyi saszetkę, w której się znajdował i nie oddano do tej pory, choć policja wie, kto mi go zabrał.
Partner aktorki zeznał, że to ona się na niego rzuciła, po czym potknęła się i spadła ze schodów. Jego wersje skomentowała sama zainteresowana:
Informuję, że nie rzuciłam się na niego, jak oświadczył w zeznaniu, nie potknęłam się i w wyniku tego potknięcia nie spadłam ze schodów (…).
Byłam szarpana, zostałam uderzona i kopnięta w lewą pierś, gdzie mam poważny uraz, a na koniec zostałam zepchnięta ze schodów, w wyniku czego mam liczne złamania i długotrwałą niezdolność do pracy.