Lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata 2019 - Dzień 5
Prawdziwy spektakl zafundowali kibicom tyczkarze. Wprawdzie na wysokości 5,80 znani byli już medaliści, ale później nie brakowało emocji. Gdy obrońca tytułu Amerykanin Sam Kendricks przeskoczył 5,92, a Lisek strącił, to Polak postanowił zagrać va banque i przeniósł kolejne dwie próby na 5,97. Ten manewr się nie udał i ostatecznie tyczkarz ze Szczecina stanął na najniższym stopniu podium. Srebro powędrowało do Szwecji i Armanda Duplantisa, który - podobnie jak Kendricks - pokonał 5,97.
Jestem młodym tatą, więc medal dedykuję mojej córeczce. Chciałem zawalczyć o złoto, bo właśnie z takim nastawianiem przyleciałem do Dauhy. Stąd moja zagrywka. Podium mnie bardzo cieszy, bo to już trzecie z rzędu - powiedział Lisek.
Polak debiutował w mistrzostwach świata cztery lata temu w Pekinie. Tam także wywalczył brązowy medal. A dwa lata temu zdobył w Londynie srebro.
Historia polskiej lekkoatletyki - Baumgart-Witan i Święty-Ersetic
Do historii polskiej lekkoatletyki przejdą Baumgart-Witan i Święty-Ersetic. To pierwsze reprezentantki kraju, którym udało się awansować do finału mistrzostw świata, imprezy rozgrywanej od 1983 roku. Obie doskonale wiedzą, że o medal w Dausze będzie bardzo trudno.
Jestem realistką i wiem, że rywalki są bardzo mocno. Nie powiem, że będę walczyć o podium, bo dla mnie sukcesem jest to, że jestem w ósemce. Teraz każde miejsce o oczko wyżej będzie dużym sukcesem - powiedziała mistrzyni Europy Święty-Ersetic, która we wtorek uzyskała rezultat 50,96.
W podobnej sytuacji jest Baumgart-Witan, która w półfinale pobiła rekord życiowy - 51,02.
Teraz regeneracja i walka w finale. Ogromnie się jednak cieszę, że już jestem ósmą zawodniczką świata - przyznała.