Klas Bergling o samobójstwie syna. Było zaplanowane?
Gdy wieści o nagłej śmierci szwedzkiego artysty obiegły świat, wiele osób nie mogło w to uwierzyć. Kilka dni po ogłoszeniu tej informacji rodzina opublikowała oficjalne oświadczenie, w którym potwierdziła, że Tim Bergling popełnił samobójstwo: "Nie dawał już rady. Chciał znaleźć spokój". (…) Zmagał się z myślami o sensie, życiu, szczęściu". Wówczas pojawiało się wiele pytań. Czy artysta zostawił list? Czy były jakieś sygnały nadchodzącej tragedii? "Nie było żadnego listu... Niczego, co mogło by dać wskazówkę, co zrobi" – komentował ojciec. Teraz Klas Bergling postanowił w rozmowie z CNN powiedzieć więcej. Przyznał, że nadal próbuje dojść do siebie po śmierci dziecka:
"Nasza teoria nie polega na tym, że on planował to samobójstwo - bardziej, że było to jak wypadek drogowy. Wiele rzeczy wydarzyło się i podjechało na tę samą stację, by tak rzec, i wyprowadziło go spod kontroli. Kiedy był w złej sytuacji, zawsze do mnie dzwonił. Dużo rozmawialiśmy o jego myślach o życiu, jego myślach o medytacji, miłości... rozmawialiśmy długo, często godzinę, nad oceanem. Jeśli jesteś szczęśliwy lub bardzo szczęśliwy, jesteś też bardzo blisko do tego, aby być nieszczęśliwym ... małe rzeczy mogą cię zasmucić lub poruszyć równowagę i myślę, że tak się stało (…)
Jako DJ lub artysta musisz robić wiele rzeczy, na które nie masz ochoty, a w końcu zabiera to część ciebie. To wiele tych ludzi kosztuje - podróżowanie, czekanie na lotniskach, krótkie noce. On zaczął czuć, że tak naprawdę nie czuje się dobrze w tej sytuacji" - tłumaczy ojciec Aviciiego.
Avicii. "Był wrażliwym facetem, który kochał swoich fanów"
Avicii miał na swoim koncie wiele hitów, które podbijały listy przebojów na całym świecie. Kiedy jednak znalazł się u szczytu sławy, postanowił wycofać się z branży i zrezygnować z występów na żywo. Wszystko przez problemy, o których nie wszyscy wiedzieli.
Nasz ukochany Tim był poszukiwaczem, delikatną artystyczną duszą, poszukającą odpowiedzi na pytania egzystencjalne. Był przesadnym perfekcjonistą, który podróżował i ciężko pracował w tempie, które doprowadziło do skrajnego stresu. Kiedy przestał koncertować, chciał znaleźć równowagę w życiu, aby być szczęśliwym i móc robić to, co kochał najbardziej – muzykę. Naprawdę zmagał się z myślami o sensie, życiu, szczęściu. Nie mógł już sobie poradzić. Chciał znaleźć spokój. Tim nie był stworzony do tej biznesowej machiny, w której się znalazł. Był wrażliwym facetem, który kochał swoich fanów, ale unikał światła reflektorów - pisali najbliżsi Tima.
Avicii zrezygnował z koncertowania w 2016 roku, kiedy jego stan zdrowia zaczął się pogarszać. U Berglinga zdiagnozowano ostre zapalenie trzustki, które było wynikiem nadużywania alkoholu. DJ musiał przejść również operację usunięcia woreczka żółciowego. Wcześniej dwukrotnie trafiał na odwyk. Avicii przyznawał także, że nie radził sobie ze stresem, który wpływał na niego destrukcyjnie.
„Podróżujesz, żyjesz na walizkach, wszędzie, gdzie jedziesz, jest pełno alkoholu. To dziwne, gdy nie pijesz” – opowiadał. „Wpadłem w taki nawyk – żeby dodać sobie pewności siebie, musiałem mieć alkohol. Zacząłem być od niego zależny” – mówił.
"Tim" - pośmiertny album Aviciiego
Album "Tim", na którym znajdziemy niepublikowany dotąd materiał zmarłego w ubiegłym roku DJ-a ukazał się na początku czerwca. Avicii pozostawił po sobie niemal kompletne kompozycje wraz z notatkami dla współpracowników. Grupa przyjaciół artysty postanowiła skompletować materiał i pójść za jego wskazówkami. Cel był jeden - stworzyć krążek, który mógłby być zgodny z jego wizją.
Współpracownicy Berglinga zdecydowali się dokończyć jego dzieło i nagrać płytę, która byłyby pośmiertnym hołdem. 10 kwietnia, niecały rok od tragicznej śmierci 28-latka, na rynku muzycznym pojawił się pierwszy singiel promujący album "Tim" pod tytułem "SOS".
Dochody ze sprzedaży mają być przekazane na rzecz fundacji imienia Tima Berglinga, założoną przez rodzinę Aviciiego.