Mateusz Opyrchał: W Internecie nic się nie ukryje - widziałem co robiłeś wczoraj w Krakowie i mam dla ciebie coś specjalnego. Przywiozłem ci pierogi od słuchaczy RMF FM.
Jared Leto: Wow! (śmiech). To słodkie, dziękuję bardzo!
M.O.: Na zdjęciu miałeś przed sobą cztery pełne talerze. Nie wiem, czy nawet bardzo głodnemu Polakowi udałoby się zjeść aż tyle. To chyba twoje ulubione danie tutaj…
J.L.: Oczywiście! Kochamy polską kuchnię i zawsze jesteśmy podekscytowani, kiedy możemy tutaj przyjechać. Nie tylko ze względu na fenomenalne koncerty, ale właśnie dla pysznego jedzenia.
Jared Leto przyłapany na pierogach w Krakowie!
M.O.: Spędziliście trochę czasu w Krakowie, zwiedzając miasto. W kwietniu zagraliście w Łodzi. Wiem, że jesteś bardzo zapracowanym człowiekiem, bardzo aktywnym również poza muzyką i aktorstwem. Myślisz, że mógłbyś sobie znaleźć w Polsce jakieś zajęcie?
J.L.: Może kiedyś kupię tutaj dom, by móc przyjeżdżać częściej…Tu jest wspaniale! Świetna energia i klimat. Kraków to wyjątkowe miasto, które zwiedzaliśmy z wielką przyjemnością. Byliśmy na Kazimierzu, spacerowaliśmy po Starym Mieście i nawet poszliśmy na ściankę wspinaczkową.
M.O.: Ty i twój brat Shannon jesteście właśnie w trakcie trasy koncertowej The Monolith Tour. Rodzina jest najważniejsza, ale jak to jest, że wytrzymujecie ze sobą tak długo, praktycznie bez żadnej przerwy?
J.L.: Wszystko przez miłość do muzyki i marzenia, które razem udaje nam się spełniać. Oczywiście, przede wszystkim dlatego, że jesteśmy rodziną i dwiema bardzo bliskimi osobami. To najważniejsza wartość.
„Może kiedyś kupię tutaj dom, by móc przyjeżdżać częściej…Tu jest wspaniale!”
M.O.: Podczas tak długiej trasy chętnie spędzacie razem czas, nawet pomiędzy koncertami?
J.L.: Jesteśmy razem na scenie praktycznie każdej nocy, pięć dni w tygodniu i to są świetne momenty, kiedy możemy się razem wspólnie dobrze bawić. Podróżujemy wspólnie dookoła świata. Jesteśmy bardzo wdzięczni za to, co robimy i jednocześnie mamy dużo szczęścia, że możemy to robić i chociażby być dziś tutaj. Po raz pierwszy w Polsce zagraliśmy w 2010 roku. Teraz, osiem lat później, znów tu jesteśmy i gramy dla jeszcze większej publiczności. To sprawia nam wiele frajdy!
M.O.: Tak jak ścianka wspinaczkowa przed koncertem?
J.L.: Dokładnie! I zwiedzanie miasta!
M.O.: Na obecnej trasie promujecie płytę „America”. To nie tylko album muzyczny, ale także ogromny, spójny projekt…
J.L.: Masz rację, to jest ogromny projekt. Praca nad nim zajęła 5 lat. Podeszliśmy do tego bardzo ambicjonalnie i teraz jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy grać te utwory na żywo dla publiczności. Jestem podekscytowany tą trasą, bo wszystkie koncerty do tej pory były fantastyczne. Jeśli będziecie na nas gotowi, jesteśmy w stanie przyjechać ponownie jak najszybciej to możliwe.
M.O.: Album ma kilka różnych okładek, na których widnieją słowa nawiązujące do obecnej kultury panującej w Stanach Zjednoczonych. Sam śpiewasz o tym, że czasy się zmieniają („Times are changing” przyp.). Jaki jest dla ciebie ówczesny obraz Ameryki?
J.L.: Jesteśmy świadkami trudnych czasów, pełnych niepewności. Czasów, w których zadajemy sobie dużo ważnych pytań. Tym albumem staraliśmy się to wszystko podkreślić. Ameryka jest nie tylko krajem, ale ideą, która zostaje poddana próbie. Pozostaje nam przekonać się, co przyniesie przyszłość. Słowa, które trafiły na okładki albumu pomagają opisać teraźniejszość w jakiej żyjemy i kulturę, której jesteśmy częścią. Możesz zrobić taką listę słów dla każdego kraju na świecie. Bycie częścią takiego projektu było ciekawym doświadczeniem.
M.O.: „Rescue Me” to ostatni singiel z albumu „America”. Utwór o bólu, wierze, a w końcu o wolności. Ale także o trosce, którą powinniśmy obdarzyć potrzebujących w najtrudniejszych momentach. Twoi przyjaciele: Chester Bennington i Chris Cornell pozornie mieli wszystko - sławę, pieniądze, przyjaciół, a jednak nie poradzili sobie ze swoimi demonami. Zastanawiam się, jakimi wartościami powinniśmy kierować się w dzisiejszym - pełnym zła - świecie.
J.L.: Nie znam odpowiedzi na to pytanie… Zdrowie psychiczne jest bardzo ważne, zwłaszcza kiedy żyjemy w wymagających czasach. Nie ma znaczenia ile celów osiągnąłeś, ile masz pieniędzy czy sukcesów na koncie. Wszyscy stąpamy po bardzo kruchej ścieżce… Czasami ludzkie problemy mogą na pozór wyglądać zwyczajnie, dlatego ważne jest to, by dbać o siebie, być zdrowym i trzeźwo myślącym tak bardzo, jak tylko to możliwe. To był bardzo ciężki rok. Straciliśmy wspaniałych artystów.
„Jesteśmy świadkami trudnych czasów, pełnych niepewności. Czasów, w których zadajemy sobie dużo ważnych pytań”
M.O.: Jako muzyk, z tak imponującą karierą aktorską na koncie, emocje związane z tworzeniem muzyki i występowaniem na scenie są dla ciebie ważniejsze od tych, które daje ci gra w filmach?
J.L.: Muzyka jest czymś wyjątkowym. Dzielę te pasję z moim bratem. Dzięki temu mogę z nim podróżować i cieszyć się muzyką. Daje mi to możliwość spotykania się z ludźmi, fanami i grania dla nich co noc. Ciężko jest przebić to piękne doświadczenie, jakie przynosi mi to, co robię. Granie w filmach jest świetne, ale nie tak, jak bycie na scenie i możliwość dzielenia się muzyką z ludźmi. Nie wiem, czy cokolwiek może być lepsze od tego.
M.O.: Dziękuję za to spotkanie.
J.L.: Ja również, to wielka przyjemność. Dziękujemy Wam za miłość i ogromne wsparcie. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy być tutaj i być częścią RMF FM. To wiele dla nas znaczy. Dziękujemy Polsce!
TAURON Arena Kraków, 29.08.2018 r.
Rozmawiał Mateusz Opyrchał