W górach zima zagościła na dobre. Opady śniegu zwiększają pokrywę śnieżną, otulając krajobraz białym puchem, a niska temperatura doprowadza do zamarzania stawów. Choć można powiedzieć, że to dopiero początek zimy w polskich górach, to wielu turystów już czuje się, jakby ta panowała tam od dłuższego czasu. Nie zastanawiając się, wiele z nich postanawia igrać z losem, wchodząc na cienką warstwę lodu pokrywającą Morskie Oko. Na nic zdały się apele pracowników TPN i mediów. Niewiele pomagają tez pouczenia. W samą sobotę w ciągu 4 godzin wydano ich ponad pół tysiąca. Zafascynowani i nierozsądni przyjezdni wchodzą na pokrywę lodową jeziora, ryzykując życie swoich i innych. Niektórzy na spacer po stawie zabierają ze sobą nawet dzieci.
Mimo pouczeń
Miniony weekend w Tatrach był dla strażników parku i ratownika dyżurnego Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowania Ratunkowego bardzo pracowity. Pracownicy TPN udali się bowiem na walkę z wiatrakami, próbując powstrzymać tłumy turystów wchodzące na cienki lód na Morskim Oku. Wszystko po to, by zrobić sobie zdjęcie. Komendant Straży Parku, Edward Wlazło powiedział, że turyści na niebezpieczeństwo narażali nie tylko siebie, ale również swoje pociechy. Wyjaśnił on, że apel pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego związany jest z próbą uniknięcia tragedii. "Warstwa lodu ma nieco ponad sześć centymetrów, to bardzo mało" – tłumaczył strażnik.
Marne tłumaczenia
Turyści nie zważając na ostrzeżenia, wchodzili na zamarzniętą taflę Morskiego Oka. Obcokrajowcy często znajdowali na to wymówkę: nieznajomość języka. Wyjątkową nierozwagą wykazał się młody turysta z Węgier, który postanowił oddalić się aż 350 metrów od brzegu. Ze środka jeziora musiał go zawracać jeden ze strażników. Gdyby doszło do załamania lodu, szanse na uratowanie tego śmiałka byłyby niewielkie.
Kara za brak rozsądku
Póki co strażnicy pouczają turystów, mając nadzieję, że część z nich pójdzie po rozum do głowy i nie będzie ryzykować życia mimo zewsząd napływających ostrzeżeń. Jednak gdy ich cierpliwość dobiegnie końca, w ruch mogą pójść mandaty. Za wchodzenie na zamarznięty staw grozi taka sama grzywna jak za poruszanie się poza szlakiem. Nieugiętych taki spacer może kosztować nawet do 500 złotych.
Apel o rozsądek
"Turysto! Nie wchodź na lód na Morskim Oku! Jego warstwa jest cienka i może to doprowadzić do bardzo niebezpiecznej sytuacji. Apelujemy – zachowaj rozsądek i bądź odpowiedzialny!" – ostrzegali na początku grudnia na Facebooku pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego. Apel został opatrzony nagraniem turystów, którzy nie zważając na ryzyko załamania się pod nimi pokrywy lodowej, chodzili po ledwo co zamarzniętej tafli Morskiego Oka.
Od tamtej pory również na stronie internetowej TPN widnieje komunikat dotyczący przechadzek po Morskim Oku: „Na tatrzańskich jeziorach (np. Morskie Oko), pokrywa lodu jest jeszcze bardzo cienka, wejście na nią grozi pęknięciem i zarwaniem się pokrywy".