"Apelujemy o rozsądek i respektowanie zasad przebywania w parku narodowym"
Tatrzański Park Narodowy ostatnio kolejny raz przypominał turystom o zakazie dokarmiania zwierząt. Powody takiego zachowania są różne – część odwiedzających te tereny chce zrobić sobie zdjęcia, inni pragną pogłaskać zwierzęta. Są również tacy, którzy twierdzą, że im pomagają w zdobywaniu pożywienia. To błąd.
„Dzikie zwierzęta szybko przyzwyczajają się do łatwego zdobywania pokarmu, zatracają naturalny lęk przed ludźmi i samowystarczalność. Mogą stać się agresywne i domagać się pożywienia z rąk człowieka” – czytamy na stronie TPN.
Parkowcy zapewniają, że zwierzęta świetnie sobie radzą bez ludzkiej pomocy, a przyzwyczajanie ich do łatwego zdobywania „śmieciowego” pokarmu zawsze wychodzi im na złe. Dlatego pracownicy TPN regularnie próbują odstraszać zbyt ośmielone jelenie czy niedźwiedzie gumowymi kulami. Zwierzęta, które przestają bać się ludzi, w skrajnych przypadkach domagają się łakoci szturmując samochody, ule czy zbliżając się do zabudowań. To niebezpieczne dla obu stron. Warto pamiętać też o kłusownikach, którzy wykorzystują oswojone zwierzęta, by je zabić.
TPN zauważa również, że świadomość turystów na temat zwierzęcej diety często mija się z rzeczywistością: „Dokarmiając zwierzęta, zazwyczaj błędnie zakładamy, że jedzą one to, co ludzie. Tymczasem dieta zwierząt, ukształtowana w toku ewolucji, zmienia się w zależności od etapu życia i pory roku. S
kutkiem niewłaściwego dokarmiania jest pogorszenie stanu zdrowia. Co więcej, gdy zwierzęta przebywają w miejscach dokarmiania, stają się bardziej podatne na ataki drapieżników. Robią się też słabsze i źle znoszą trudne warunki klimatyczne, a regularnie dokarmiane, przestają się bać ludzi. Mogą stać się agresywne i domagać się pożywienia z rąk człowieka”.
Dokarmianie dzikich zwierząt może grozić śmiercią
Ostatnio sporą popularność i sympatię zyskał pewien jeleń, którego drogi coraz częściej prowadzą w okolice zatłoczonego Morskiego Oka. Zwierzę stało się wręcz maskotką turystów, którzy chętnie kuszą go smakołykami, głaszczą i robią sobie z nim zdjęcia. Parkowcy starają się jednak zadbać o to, by zwierzę oduczyło się podchodzenia do ludzi.
„Jeleń jest przez nas monitorowany i odstraszany gumowymi kulami. Mimoże ten zabieg może wydać się brutalny, jest skutecznym sposobem na wywołanie lęku przed człowiekiem i powrót do naturalnych zachowań. Niestety, nasze działania idą na marne, ponieważ nadal jest dokarmiany przez turystów. W Tatrzańskim Parku Narodowym obowiązuje zakaz zbliżania się do zwierząt i ich dokarmiania. Takim zachowaniem turyści wyrządzają krzywdę temu zwierzęciu i sami ryzykują - to przecież dzikie zwierzę, może się przestraszyć i zaatakować lub nieumyślnie zranić. Istnieje również niebezpieczeństwo przenoszenia chorób i pasożytów”.
W tym temacie warto przybliżyć tragiczną historię sprzed kilku lat, gdzie podobną atrakcją turystyczną był jeleń z Rusinowej Polany. Przyjazne zwierzę chętnie odwiedzało turystów, dawało się pogłaskać, „pozowało do zdjęć”… po niedługim czasie jego popularności leśnicy znaleźli ową „maskotkę” martwą… z odciętą głową.
Parkowcy informowali wtedy, że jeleń był wyjątkowo przyjazny, często wyłudzał jedzenie od spotkanych ludzi. Edward Wlazło, komendant straży Tatrzańskiego Parku Narodowego mówił wówczas: „Wszystko wskazuje na to, że jeleń został zabity przez kłusowników”. Zastępca dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego Zbigniew Krzan dodawał, że pozostawienie ciała zwierzęcia bez głowy bywa normą w takich przypadkach: „To dość częsta praktyka, bo dorodne poroże jelenia jest cennym trofeum”.