Baza badawcza Sanae IV, położona w Ziemi Królowej Maud, jest miejscem, gdzie typowa temperatura w zimie wynosi -23°C, a prędkość wiatru może osiągać niemal 240 kilometrów na godzinę. Od najbliższego punktu w Południowej Afryce dzieli ją ponad 4 tysiące kilometrów, co czyni z niej jedno z najbardziej odizolowanych miejsc na Ziemi. W takich warunkach, z dala od cywilizacji, grupa naukowców z Południowej Afryki stanęła w obliczu nie tylko ekstremalnych warunków pogodowych, ale i wewnętrznego zagrożenia.
Niepokojący apel o pomoc
Sytuacja stała się krytyczna, gdy jeden z badaczy wysłał e-mail z prośbą o pomoc, twierdząc, że inny członek zespołu zaatakował go i mu groził. W wiadomości, do której dotarł „The Sunday Times”, naukowiec opisuje, jak jego kolega ”fizycznie go zaatakował” oraz „zagroził śmiercią innemu członkowi zespołu, tworząc atmosferę zastraszania”. Dodatkowo, oskarża tego samego członka zespołu o napaść seksualną na innego badacza.
Martwię się o swoje bezpieczeństwo i nieustannie zastanawiam się, czy nie stanę się kolejną ofiarą.
- czytamy.
Reakcja władz
Dion George, minister środowiska Południowej Afryki, zapowiedział, że osobiście skontaktuje się z zespołem, aby ocenić sytuację. W rozmowie z „The Sunday Times” przyznał, że doszło do werbalnej i fizycznej konfrontacji między liderem zespołu a agresorem. Porównał warunki, w jakich pracuje zespół na Antarktydzie, do tych, które mają astronauci w przestrzeni kosmicznej, podkreślając, jak izolacja może wpływać na ludzką psychikę.
Wyspecjalizowany zespół w obliczu kryzysu
Naukowcy stacjonujący w bazie Sanae IV to eksperci z różnych dziedzin, takich jak oceanografia, biologia, geologia czy geomorfologia. Ich praca, mająca na celu zgłębianie tajemnic jednego z najbardziej odległych zakątków naszej planety, nagle znalazła się w cieniu wewnętrznego konfliktu, zagrażającego nie tylko ich badaniom, ale przede wszystkim bezpieczeństwu i życiu.