Wielka Brytania stoi w obliczu kryzysu, który nikt się nie spodziewał – ogólnokrajowego braku Guinnessa, tuż przed okresem świątecznym. Ten tradycyjnie popularny napój doświadcza nieoczekiwanego spadku dostępności, co stawia brytyjskie puby w trudnej sytuacji. Jak doszło do tego, że narodowy skarb Irlandii stał się tak rzadkim towarem?
Puby w panice. Racjonowanie jako ostatnia deska ratunku
Z obawy przed całkowitym wyczerpaniem zapasów, niektóre lokale zdecydowały się na drastyczny krok: racjonowanie Guinnessa. W Londyńskim Old Ivy House, klientom wydawane są karty, uprawniające do zakupu jednego kufla – ale tylko po zakupie dwóch innych napojów. To desperacka próba zachowania choćby minimalnych zapasów na okres świąteczny. Czy takie środki okażą się skuteczne w obliczu rosnącego popytu?
Nowy trend konsumpcji
Za wzrost popularności Guinnessa wśród młodszych pokoleń i kobiet odpowiada między innymi trend „splitting the G”, polegający na wypiciu pierwszego łyka piwa w taki sposób, aby osadziło się ono w centrum litery „G” na szklance. To zjawisko, obserwowane zwłaszcza w mediach społecznościowych, znacząco wpłynęło na wzrost sprzedaży.
Reakcje właścicieli pubów
Właściciele pubów nie kryją frustracji. Brak komunikacji ze strony Guinnessa i trudności w znalezieniu alternatywnych dostawców to tylko niektóre z problemów, z którymi się mierzą.
Diageo, koncern stojący za marką Guinness, przyznaje, że ostatni miesiąc przyniósł wyjątkowo duży wzrost popytu na ich produkt w Wielkiej Brytanii. Firma stara się maksymalizować dostawy i efektywnie zarządzać dystrybucją.