Zatrudnienie żony i córki w nowym „Hamlecie” rozpala emocje
W świecie teatru nie brakuje emocji, a ostatnio centrum uwagi stał się Teatr Narodowy w Warszawie, a dokładniej jego dyrektor – Jan Englert. Ogłoszenie obsady najnowszej produkcji „Hamlet”, w której znalazły się najbliższe osoby Englerta – jego żona Beata Ścibakówna oraz córka Helena Englert – wywołało prawdziwą burzę w mediach społecznościowych. Zarzuty o nepotyzm i brak uczciwości wobec innych aktorów szybko zdominowały dyskusję, stawiając pod znakiem zapytania zasady, na jakich opiera się rekrutacja do jednej z najbardziej prestiżowych scen w Polsce.
Teatr Narodowy się tłumaczy
Decyzja o odejściu Englerta z funkcji dyrektora artystycznego Teatru Narodowego była znana już od sierpnia ubiegłego roku. Po dwudziestu latach pełnienia tej roli, spektakl „Hamlet” ma być swoistym pożegnaniem Englerta z narodową sceną. Jak podaje Onet, Teatr Narodowy broni swojej decyzji, podkreślając, że była ona „niezależna i nie wynikała z żadnych zewnętrznych nacisków”. Przywołanie analogii do pożegnalnej inscenizacji Jerzego Grzegorzewskiego, który również zaangażował w niej swoją córkę, ma być argumentem przemawiającym za uzasadnieniem tej decyzji.
Reakcja Beaty Ścibakównej na krytykę decyzji męża
Ostatnio w sieci pojawiły się nowe informacje na temat decyzji Jana Englerta. W rozmowie z dzwoniącym do Beaty Ścibakównej dziennikarzem Plejady, aktorka skwitowała sprawę krótko:
Właśnie na sekundę wyszłam z próby „Hamleta”. W ogóle nie chcę tego komentować.
Premiera „Hamleta”, zaplanowana na 12 kwietnia, będzie nie tylko podsumowaniem artystycznej drogi Englerta na stanowisku dyrektora, ale również otworzy nowy rozdział dla Teatru Narodowego. Nie otrzymując zaproszenia do udziału w zamkniętym konkursie na nowego dyrektora, Englert pozostawia po sobie wiele pytań dotyczących przyszłości tej instytucji. Jaka będzie jej nowa wizja i kierunek rozwoju? Czas pokaże, jakie zmiany niesie za sobą zmiana warty na tej prestiżowej scenie.