„Kuchenne rewolucje” – restauracja „Meltini”
W czwartym odcinku „Kuchennych rewolucji” Magda Gessler odwiedziła Katowice. Jej pomocy potrzebował lokal „Meltini”, prowadzony przez Arka i Igora. Mężczyźni marzyli o tym, aby pokazać mieszkańcom swoje potrawy. Niestety, kiedy oczekiwania spotkały się z rzeczywistością, okazało się, że zdobycie klientów nie jest takie proste.
Myśleliśmy, że będzie fajnie szło, ale z czasem ruch zaczął się zmniejszać – wyjaśniał jeden z właścicieli.
Problem był też w menu – ciężko było podjąć decyzję, jaką konkretną kuchnię chcą serwować.
Magda Gessler rozczarowana niewiedzą właścicieli
Restauratorka jeszcze nie przekroczyła progu, a już zorientowała się, że nie do końca potrafi zdefiniować to miejsce. „Pizzeria, restauracja, kawiarnia, gdzie ja trafiłam?” – zastanawiała się.
Prowadząca została poczęstowała pierogami, pizzą oraz makaronem. Niektóre dania nie były złe, jednak przytłaczająca okazała się ilość tłuszczu.
Dobre, smaczne, bardzo dobre ciasto, ale ilość sera i kalorii… – mówiła zawiedziona.
Następnego dnia Magda Gessler porozmawiała z właścicielami. Pytała ich, dlaczego postawili na kuchnię „bez smaku, bez ziół” i z taką ilością kalorii. Restauratorka była załamana kulinarną wiedzą Arka i Igora. Szczególne oburzenie wzbudziła odpowiedź na pytanie, z czego pierwszy z nich zrobiłby rosół. Co, zdaniem Arka, wchodzi w skład porcji rosołowej?
Zawiera kości, żebra… – wyliczał 31-latek przed wyraźnie rozczarowaną Magdą.
Czy rewolucja się udała?
Magda zabrała się za rewolucję. Postanowiła zmienić nazwę z „Meltini” na „Bayer Landhaus” i postawić na nowe potrawy, między innymi pieczeń z knedlami i sałatkę ziemniaczaną. Wystawna kolacja poszła znakomicie, ale czy właściciele zdali egzamin?
Prowadząca po kilku tygodniach wróciła do lokalu, aby sprawdzić, jak szefostwo radzi sobie bez jej pomocy. Niestety nie było dobrze – dania nie spełniły oczekiwań restauratorki. Sałatka była za słodka, a sposób przyprawiania mało miał wspólnego z naukami Magdy.
Co tu się dzieje, te dania są strasznie zmienione – dziwiła się prowadząca.
W rozmowie z właścicielami kobieta nie kryła, ze czuje smutek i nie jest zadowolona z efektu, bo „każde danie było zmienione. Jest taka ilość cukru w tych daniach, ze mam ochotę się powiesić”. Całą rewolucję podsumowała słowami: „Jestem rozczarowana. Zostawiłam pyszną, słoną Bawarię, a zastałam słodką, a takiej Bawarii nie ma. Po prostu nie ma”.