Kinga Dobrzyńska nie wróci do „Pytania na śniadanie”? Wymowne słowa Tomasza Kammela

Nie milkną echa zmian wprowadzonych w TVP. Z „Pytaniem na śniadanie” kilka miesięcy temu pożegnał się m.in. Tomasz Kammel. Teraz prezenter opowiedział nieco więcej o kulisach tego, co dzieje się w Telewizji Polskiej.

„Pytanie na śniadanie” – nowi prowadzący i zmiany

Zmiany w TVP to od kilku miesięcy jeden z wiodących tematów wśród widzów. Na początku roku władze publicznej telewizji wprowadziły pewne modyfikacje wśród twórców rozmaitych programów telewizyjnych. Z „Pytaniem na śniadanie” pożegnali się wówczas m.in.: Katarzyna Cichopek, Maciej Kurzajewski, Izabella Krzan i Tomasz Kammel. Ich miejsce zajęli nowi gospodarze „PnŚ”. Podobne roszady zaszły również w takich projektach, jak m.in.: „Tak to leciało” czy „Jaka to melodia”.

Na czele ekipy śniadaniowej w TVP stanęła Kinga Dobrzyńska. Ostatnio jednak zaczęły pojawiać się doniesienia o jej przerwie w pracy. Do plotek odniosło się biuro prasowe TVP, wydając specjalny komunikat:

Kinga Dobrzyńska pozostaje na stanowisku. Obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Te informacje z kolei skomenował Tomasz Kammel. Prezenter podzielił się dość zaskakującą informacją na temat przyszłości Dobrzyńskiej w „PnŚ”.

Tomasz Kammel o Kindze Dobrzyńskiej w „Pytaniu na śniadanie”

Po zakończeniu przygody z „Pytaniem na śniadanie” Tomasz Kammel na dobre rozgościł się u boku Izabelli Krzan w Kanale Zero. To właśnie tam prezenter wspomniał o tym, czego dowiedział się na temat szefowej porannego show TVP2:

(…) Ktoś zrobił coś strasznego. Po prostu wyrwał wszystkie zęby ze zdrowej szczęki i bardzo dużą cenę trzeba było za to zapłacić. I ta cena jest obopólna, bo z tego co wiem, ta pani już nie jest szefową „Pytania na Śniadanie”. Po tym, co zrobiła, też trochę sobie nie wyobrażam, jak ona sobie będzie dalej radzić na rynku.

W rozmowie z Krzysztofem Stanowskim dodał:

Ja mogę jej nie lubić za to, co zrobiła, mieć wielki żal za to, że zniszczyła coś naprawdę pięknego, ale myślę, że ona miała pecha i ten pech polegał na tym, że ktoś uwierzył, że ma kompetencje. Sama się z tym porwała jak z motyką na słońce i zapłaciła najgorszą możliwą cenę, bo jest skończona jako ktoś taki, komu miałoby się powierzyć kolejny program.

Myślicie, że ta wymiana zdań będzie mieć ciąg dalszy? 

Zobacz także