Program „Od przedszkola do Opola”, który przez dwanaście lat był na antenie TVP1, zdążył przyciągnąć przed ekrany rzeszę widzów oraz uczestników, a wśród nich przyszłe gwiazdy polskiej sceny muzycznej takie jak Sylwia Grzeszczak, Daria Zawiałow czy Natalia Szroeder. Michał Juszczakiewicz, wychowawca muzycznych talentów, zyskał ogromną sympatię zarówno wśród młodych uczestników, jak i dorosłej publiczności.
Podstawą "Od przedszkola do Opola" był prosty, ale genialny pomysł: na scenie występowali polscy wykonawcy, a ich piosenki w niepowtarzalny sposób interpretowały dzieci w wieku przedszkolnym. Ta formuła przyciągała przed telewizory nie tylko najmłodszych. Program utrzymany był w konwencji konkursu, gdzie jednak rywalizacja schodziła na dalszy plan, ustępując miejsca radości z występu i muzyki. Każdy uczestnik, bez względu na miejsce, otrzymywał nagrody upominkowe. Juszczakiewicz w rozmowie z RMF wyznał, na jakie prezenty mogły liczyć dzieci.
To były zabawki od sponsorów, potężne misie-przytulanki, czasami jakieś drobne instrumenty muzyczne, walkmany.
- wyjawił.
Jak działał słynny „krzykomierz”?
Michał Juszczakiewicz w rozmowie „OK! Boomer” ujawnił jedną z największych zagadek programu. Zapytany o to, jak działał „krzykomierz” zwany też „oklaskomierzem” wyznał:
- To był żywy człowiek w środku! Doktor nauk o dźwięku z Politechniki Gdańskiej, który przychodził ze swoją tajemniczą walizeczką, w której miał decybelomierz. I ponieważ, chyba na początku, koszty były tak duże, że producent postanowił przyoszczędzić, więc nie stworzyliśmy urządzenia w środku, które automatycznie mierzy ten poziom dźwięku. Pośrednikiem między decybelomierzem a brawami na widowni był pan inżynier – przyznał prowadzący.
On tam cichutko wchodził do tej budki do środka, miał krzesełko, miał otworek przez który wystawiał końcówkę decybelomierza i rozpoczynał mierzenie. Było opóźnienie, on nas informował po jakimś czasie, czasem po sekundzie czy po dwóch. Trzeba pamiętać, że to był jednak pomiar naukowy
– wyznał Michał Juszczakiewicz w RMF FM.