Justyna Steczkowska w rozmowie z Mateuszem Opyrchałem
14 stycznia Telewizja Polska oficjalnie ogłosiła listę uczestników zakwalifikowanych do finału polskich preselekcji do Eurowizji 2025. Wśród nich znalazła się Justyna Steczkowska, która przez wielu uważana jest za faworytkę. 52-letnia diva o reprezentowanie Polski ubiegała się już w ubiegłym roku, wówczas jednak musiała ustąpić Lunie.
W rozmowie z Mateuszem Opyrchałem w podcaście „Studio 96.0”, która premierowo już wkrótce na kanale YouTube radia RMF FM, Justyna wróciła wspomnieniami do zeszłorocznej walki o powrót na eurowizyjną scenę po 29 latach. Przegrała o włos. Gdyby jeden z jurorów nie ocenił ją na zero punktów, wszystko mogłoby skończyć się inaczej. „Dał mi zero punktów. Wystarczyłoby, że dałby mi dwa, bo miałam jeden punkt mniej niż Luna” – mówi, przyznając:
Było mi trochę przykro, to jest normalne, kiedy bierzesz udział w preselekcjach, walczysz o to, żeby wygrać i przegrywasz, więc jest jakaś odrobina żalu i smutku.
Justyna Steczkowska przegrała z Luną walkę o Eurowizję
Choć w 2024 roku się nie udało, Steczkowska uważa, że wszystko dzieje się po coś. „Uważam, że dało mi to dwie dobre rzeczy. Po pierwsze, młodzi ludzie zaczęli słuchać mojej muzyki, moja śmieszna choreografia, którą wymyśliłam, stała się viralem na TikToku, ludzie robili różne śmieszne filmiki. Totalnie mnie to bawiło, rozśmieszało i cieszyło” – mówi. Poza tym po prostu nagrała świetną piosenkę, która podbiła również serca słuchaczy z zagranicy.
Justyna nie ukrywa swojego przekonania, że piosenka „Witch Tarohoro”, z którą zgłosiła się przed rokiem, mogłaby zawojować Eurowizję. Przypomina, że wysokie szanse na miejsce w pierwszej dziesiątce dawały jej również zagraniczne media. Przy tym przyznaje, że osobiście woli swoją ubiegłoroczną propozycję.
„Gaja” też jest dobrym utworem. Może nie tak spektakularnym jak „Witch Tarohoro”, tak mi się wydaje, ale moi fani twierdzą, że jest lepsza – zaznacza.
Justyna Steczkowska na Eurowizji 2025?
Teraz jurorka „Twoja twarz brzmi znajomo” znów ma szansę na wyjazd na Eurowizję. Byłby to wyjątkowy moment, bo wróciłaby do konkursu po dokładnie 30 latach od swojego pierwszego występu w 1995 roku.
„Z perspektywy czasu pomyślałam, że może dobrze się stało. Wtedy [rok temu – przyp. red.] nie miałam płyty skończonej, teraz mam, więc jeśli teraz uda mi się pojechać na Eurowizję, (…) to już jest gotowy ten przekaz, który ja chciałam, żeby dotarł do wielu ludzi: kim jesteśmy w kontekście wszechświata. Teraz jest już gotowa płyta, wszystko jest, może to nawet lepiej” – kwituje.