Perry Kurtz, którego talent i poczucie humoru były znane i cenione na obu wybrzeżach Stanów Zjednoczonych, zginął 15 sierpnia w dzielnicy Tarzana w Los Angeles. Jak podaje TMZ, komik został potrącony przez samochód marki Honda. Niestety, pomimo szybkiej reakcji służb ratunkowych, 73-latek zmarł na miejscu zdarzenia. Co gorsza, kierowca pojazdu próbował uciekać, jednak został szybko zatrzymany i aresztowany przez odpowiednie służby. Informację o tragedii przekazała córka komika, Zelda Velazquez, co wstrząsnęło fanami i przyjaciółmi artysty.
Cztery dekady na scenie
Perry Kurtz był postacią niezwykle barwną i cenioną w środowisku komediowym. Przez lata swojej kariery zdobył serca publiczności w Los Angeles i Nowym Jorku, występując w tak prestiżowych miejscach jak Jon Lovitz Comedy Club czy Hollywood Pantages Theater. Miał również okazję być supportem dla Robina Williamsa, co było dla niego ogromnym zaszczytem.
Wiadomość o śmierci Perry'ego Kurtza wywołała falę smutku i współczucia wśród fanów i przyjaciół. W mediach społecznościowych pojawiły się liczne kondolencje i wyrazy żalu po stracie tak wybitnej postaci.