Auto Rutkowskiego mknęło korytarzem życia. Tak się tłumaczy detektyw

W ostatnich dniach na autostradzie A2 rozegrał się niecodzienny spektakl z udziałem złotego BMW 7, które z tablicą rejestracyjną E7 ZORRO przecięło korytarz życia, wywołując falę oburzenia wśród świadków zdarzenia. Samochód ten należy do Krzysztofa Rutkowskiego, zobaczcie, jak „detektyw” tłumaczy się z całego zajścia.

Na autostradzie A2, w kierunku Warszawy, doszło do sytuacji, która wywołała burzliwą dyskusję w mediach społecznościowych. Kierowcy, stosując się do obowiązujących przepisów, utworzyli korytarz życia, aby umożliwić przejazd pojazdom ratunkowym. W tym czasie przez środek korytarza przejechało złote BMW serii 7, które jak się później okazało, należało do Krzysztofa Rutkowskiego. Internauci nie kryli oburzenia.

Rutkowski odpowiada na zarzuty

W odpowiedzi na zarzuty, Krzysztof Rutkowski zabrał głos w rozmowie z portalem o2.pl, twierdząc, że nie złamał przepisów, ponieważ w momencie przejazdu nie był kierowcą pojazdu. Celebryta podkreślił, że w drodze do Warszawy zajmował się pracą, a kierowca, który prowadził pojazd, wykorzystał lukę w ruchu. Rutkowski zapewnia, że w momencie ich przejazdu na autostradzie nie było ani wypadku, ani kolizji, a żadne pojazdy uprzywilejowane nie jechały w kierunku stolicy.

Na całym odcinku autostrady, kiedy my jechaliśmy w czwartek pomiędzy Łodzią a Warszawą nie było nawet kolizji, nie mówiąc o wypadku drogowym. Także stwierdzenie, że my wjechaliśmy w korytarz życia, jest błędnym stwierdzeniem

- tłumaczył, dodając, że jego samochód… prowadził ratownik medyczny.

Dodał również, że ekipa jego patrolu była w trakcie pościgu za groźnym przestępcą, znanym jako „król Bitcoinów”.

Czekała na nas siostra porwanego w Warszawie mężczyzny

- podsumował Rutkowski w rozmowie z o2.pl.

Zobacz także