To dlatego Anna Lewandowska nie pokazuje twarzy córek. Nie ma już wątpliwości

Anna i Robert Lewandowscy wychowują wspólnie dwie córki, z reguły jednak nie pokazują w sieci ich twarzy. W końcu trenerka zabrała głos i wyznała wprost, dlaczego tak jest. Można było się tego spodziewać.

Lewandowscy są rodzicami Klary i Laury

Anna i Robert Lewandowscy poznali się w 2007 roku, gdy jeszcze nawet w najśmielszych marzeniach nie podejrzewali, że staną się jedną z najbardziej wpływowych par w Polsce. Dziś, poza sportem, zajmują się stworzonym wspólnie biznesowym imperium. Prywatnie są rodzicami dla dwóch córek – urodzonej w 2017 roku Klary oraz młodszej Laury, która przyszła na świat w roku 2020. Dziewczynki mają kolejno 7 i 4 lata.

Po narodzinach obu córek Lewandowscy długo nie odsłaniali nawet kawałka twarzy żadnej z nich w swoich obserwowanych przez miliony fanów social mediach. Dziś zdarza im się pokazać więcej, w tym roku Klara i Laura po raz pierwszy oficjalnie pojawiły się też z tatą na murawie. Mimo tego rodzice nadal starają się pilnie strzec prywatności pociech.

Dlaczego nie pokazują twarzy córek?

O tym, dlaczego razem z Robertem nie chce pokazywać córek w sieci, Anna Lewandowska opowiedziała w nowym wywiadzie dla Wirtualnych Mediów. Nawiązując do pomysłu wprowadzenia zakazu komercjalizacji wizerunku swoich dzieci w social mediach, przedstawiła swój punkt widzenia.

„To temat godny zainteresowania i bardzo ważny. Sama się z tym mierzę – nie pokazuję twarzy dzieci w internecie ze względu na ich bezpieczeństwo oraz dlatego, że wolałabym zostawić im decyzję, czy chcą być w mediach społecznościowych, czy nie” – powiedziała, dodając: „Nie chciałabym nikogo oceniać, w jaki sposób pracuje i czy angażuje do swojej pracy w social mediach dzieci. Myślę, że to jest indywidualna decyzja każdego rodzica”. Przy okazji zwróciła uwagę na jedną kwestię:

Mam tylko taką refleksję – należy zawsze pamiętać o tym, co będzie, kiedy dziecko dorośnie i będzie się czegoś wstydzić, albo coś mu się nie spodoba z tego, co rodzice publikowali. To się jednak będzie dopiero klarowało i według mnie debata o zasadach i granicach ma sens.

Jak dodała, jej zdaniem debata na temat komercjalizacji wizerunku dzieci jest potrzebna. Sama przy tym stara się spojrzeć na całe zagadnienie także z drugiej strony. „Należy postawiać sobie pytania, co z rodzicami, którzy traktują działalność z dziećmi w social mediach jako element budowania wkładu finansowego w jego przyszłość, zapewnianie mu stabilności materialnej na przyszłość. Trudno to jednoznacznie oceniać” – przyznaje „Lewa”.

Zobacz także