Wodecki dał Pavlović radę. Pamięta ją do dziś. „Powiedział mi najpiękniejszą rzecz”

Zbigniew Wodecki niespodziewanie zmarł w 2017 roku. Choć minęło już kilka lat od jego śmierci, wielu jego bliskich, przyjaciół i fanów nie może się z nią pogodzić. Iwona Pavlović w jednym z wywiadów w poruszających słowach wspominała muzyka. Do dziś pamięta jedną z jego rad.

Iwona Pavlović wspomina Zbigniewa Wodeckiego

Zbigniew Wodecki zmarł 22 maja 2017 roku. Artysta przeszedł zabieg wszczepienia bajpasów, a kilka dni później doznał udaru. Niestety, jego życia nie dało się uratować. Jego śmierć była prawdziwym szokiem dla całego środowiska artystycznego i wiernych fanów. Iwona Pavlović, która razem z nim oceniała występy uczestników „Tańca z gwiazdami”, w rozmowie z portalem Wirtualna Polska wypowiadała się o nim w ciepłych słowach.

Cieszę się, że miałam w swoim życiu możliwość poznać tak wspaniałego człowieka. Miał w sobie tyle dobra, uśmiechu, serdeczności. Na myśl o Zbyszku to aż oczy się robią czerwone. Odszedł tak za wcześnie, tak niepotrzebnie – mówiła.

Wodecki dał Pavlović radę

Iwona Pavlović we wspomnianym wywiadzie opowiedziała też o radzie, jaką od niego dostała. Wspominała, że kiedy na początku jej sławy nie mogła odnaleźć się w sytuacji, że wszyscy wszędzie ją rozpoznawali i prosili o autografy, poskarżyła mu się, że jest to dla niej uciążliwe. Wtedy usłyszała od niego słowa, które pamięta do dziś:

Powiedział mi najpiękniejszą rzecz, kiedy stawałam się rozpoznawalna. Gdzieś tam nie mogłam obiadu w spokoju zjeść, bo co chwile autografy. Gdzieś się tam Zbyszkowi skarżyłam i on mi tak ładnie wtedy powiedział: „Iwonka, ale ty nie musisz być w tym programie. Jak nie chcesz tego, to powiedz „dziękuję” i się wycofaj. I wtedy nikt nie będzie cię nagabywał. Wtedy nikt nie będzie chciał autografów. Rok, dwa, trzy i zapomną”.

Jaki Zbigniew Wodecki był poza kamerami?

W 2019 roku Iwona Pavlović również udzieliła wywiadu Wirtualnej Polsce, w której opowiadała o tym, jak czuła się na chwilę przed tym, jak go poznała. Była podekscytowana i jednocześnie bardzo onieśmielona do tego stopnia, że nie potrafiła nic powiedzieć. Później jednak ich znajomość przerodziła się w przyjaźń. 

Od rana czułam wielkie podekscytowanie, że spotkam tak wielkiego człowieka, ikonę. Byłam bardzo onieśmielona, wiedząc, że będę siedziała za stołem jurorskim obok Zbyszka i Beatki Tyszkiewicz. Gdy już go poznałam, byłam bardzo zauroczona. Ale nie mogłam wydusić z siebie słowa, wręcz nie wiedziałam, jak się nazywam.

Dodała także, że Wodecki przed kamerami nikogo nie udawał, a jego znakiem rozpoznawczym był ogromny takt. - Nie było większej różnicy w jego zachowaniu przed kamerą i poza nią. To nie był człowiek, który nosił jakiekolwiek maski czy miał różne twarze. Prywatnie był dokładnie taki sam, jaki był w programie - bardzo bezpośredni i bardzo szczery. Miał jedną przepiękną cechę charakteru, która według mnie też przebijała się przez ekran „Tańca z gwiazdami”. Mianowicie był niesamowicie taktowny. Mało jest osób z takim poczuciem taktu i klasy. Wiedział, jak w danej sytuacji się zachować i co powiedzieć, żeby nikogo nie zranić. Bardzo bronił słabszych – wspominała.

Zobacz także