Diddy aresztowany pod zarzutami handlu ludźmi i działalności w organizacji przestępczej

Sean „Diddy” Combs, ikona muzyki hip-hopowej, producent i przedsiębiorca, stanął w obliczu poważnych zarzutów kryminalnych. Mężczyzna został zatrzymany w związku z oskarżeniami o m.in. handel ludźmi, tworzenie organizacji przestępczej i udział w procederze seksualnym.

Sean Combs, znany również jako Diddy, Puff Daddy czy P. Diddy, rozpoczął swoją karierę na początku lat 90. jako producent muzyczny i współzałożyciel wytwórni muzycznej Bad Boy Records. Na przestrzeni lat Diddy wyprodukował wiele hitów, w tym dla artystów takich jak Jennifer Lopez, The Notorious B.I.G., Mary J. Blige i Mariah Carey, zyskując miano jednego z najbardziej wpływowych ludzi w branży muzycznej. Jego debiutancki album „No Way Out” zdobył nagrodę Grammy, a utwory takie jak „I'll Be Missing You” na stałe wpisały się do kanonu muzyki hip-hopowej.

Diddy nie ograniczał się jedynie do muzyki. Przez lata rozwijał swoje imperium biznesowe, które przyniosło mu ogromną fortunę. Mimo sukcesów zawodowych, to skandale i zarzuty kryminalne stały się w ostatnich latach głównym tematem związanym z jego nazwiskiem.

Aresztowanie i skala oskarżeń

16 września 2024 roku Combs został oficjalnie aresztowany w Nowym Jorku. Prokuratura oskarżyła go o handel ludźmi, przestępczość zorganizowaną oraz zmuszanie kobiet do prostytucji. Według akt sądowych Diddy miał rzekomo zorganizować sieć przestępczą, która przez lata funkcjonowała w ramach jego przedsiębiorstwa. Oskarżony jest o wykorzystywanie swojej pozycji do manipulowania ofiarami oraz zmuszania ich do udziału w brutalnych orgiach, które były nagrywane bez ich zgody. Prokuratorzy zarzucają, że Combs posługiwał się groźbami, siłą, a także narkotykami, aby kontrolować inne osoby, które zmuszał do współpracy.

„Freak offs” - brutalne imprezy seksualne

Jednym z głównych wątków oskarżeń są tzw. freak offs, czyli organizowane przez Combsa orgie, w których raper miał zmuszać kobiety do udziału. Według śledczych imprezy te były „złożonymi i wyprodukowanymi występami seksualnymi”, w których brały udział zarówno prostytutki, jak i osoby zmuszane do współpracy pod groźbą przemocy lub uzależnienia od narkotyków. Prokuratorzy twierdzą, że Combs nagrywał te spotkania, wykorzystując później materiały jako środek szantażu.

Imprezy często trwały kilka dni, a ich uczestnicy mieli dostarczane narkotyki, w tym kokainę, ketaminę i oksykodon, aby zwiększyć ich uległość. Podczas jednego z nalotów policji w jego posiadłościach znaleziono ponad 1000 butelek oliwki dla dzieci i lubrykantu oraz inne dowody mające świadczyć o jego przestępczej działalności.

Zarzuty obejmują także brutalną przemoc, bicie i duszenie. Warto przypomnieć, że już pod koniec zeszłego roku piosenkarka Cassie, była wieloletnia partnerka Combsa, oskarżyła mężczyznę o znęcanie się fizyczne, „seksualne niewolnictwo” i zastraszanie.

Raper będzie się bronić

Diddy nie przyznaje się do winy. Jego adwokat, Marc Agnifilo, broni rapera, twierdząc, że aktywności seksualne były dobrowolne, a oskarżenia są próbą zniszczenia jego kariery i reputacji. Obrońca zapowiedział, że słynny producent muzyczny będzie walczył o oczyszczenie swojego imienia.

Sąd odmówił zwolnienia Diddy'ego za kaucją, powołując się na możliwość ucieczki oraz możliwość wpływania na świadków. Wielu jego dawnych współpracowników odcina się od niego. 

Zobacz także