Jaka była Bogumiła Wander? Ibisz wspomina niecodzienną sytuację

Bogumiła Wander nie żyje. Legendarna spikerka Telewizji Polskiej zmarła 30 lipca w wieku 80 lat. Po tym, jak przekazano informację o jej śmierci, w sieci pojawiły się kondolencje i wspomnienia innych prezenterów telewizyjnych. Jak zapamiętał ją Krzysztof Ibisz?

Bogumiła Wander nie żyje

Nie żyje Bogumiła Wander. Legendarna spikerka TVP zmarła 30 lipca w wieku 80 lat. Uwielbiana przez widzów prezenterka i konferansjerka przez lata chorowała na Alzhaimera. Choć walczyła, aby jak najdłużej pozostać samodzielną, choroba dała o sobie znać. Musiała zamieszkać w specjalistycznym ośrodku.

Bogumiła Wander we wspomnieniach Krzysztofa Ibisza

Po tym, jak media obiegła informacja o śmierci Bogumiły Wander, w sieci pojawiły się kondolencje od osób związanych z telewizją. Wielu prezenterów zdecydowało się też opisać wspomnienia, jakie pozostały im ze spotkań z legendarną spikerką. Wśród nich jest również Krzysztof Ibisz, który w rozmowie z Pomponikiem podkreślił, że Wander była osobą, która dzieliła się z nim swoim doświadczeniem, kiedy ten był początkującym dziennikarzem.

Jest mi bardzo smutno. Pani Bogumiła to była niezwykle życzliwa osoba dla wszystkich, których spotykała. Dziennikarka bardzo miła dla osób, które przychodziły do tego zawodu.

Gdy ja przyszedłem wtedy do telewizji publicznej i ona pięknie nas potrafiła wprowadzić i z całą życzliwością dzielić się swoim wieloletnim doświadczeniem przed kamerą” – mówił.

Krzysztof Ibisz miał stłuczkę z Bogumiłą Wander

Krzysztof Ibisz w rozmowie ze wspomnianym portalem opowiedział też o niecodziennej sytuacji. Choć jest ostrożny za kierownicą, lata temu zagapił się i wjechał w samochód Bogumiły Wander. Ta jednak wcale się nie zdenerwowała, tylko powiedziała, aby się tym nie przejmował.

Ja generalnie bardzo ostrożnie jeżdżę samochodem. Nie miałem wypadku, punktów karnych, przestrzegam przepisów. Kiedyś wyjeżdżając z Woronicza zagapiłem się i ruszyłem, a przede mną stał samochód pani Bogumiły i miałem z nią stłuczkę w bramie Woronicza – wspominał.

„Pani Bogumiła wyszła uśmiechnęła się mówi „nic się nie stało, są gorsze sprawy, proszę się nie martwić”. Tak utkwiło mi to w pamięci, że na ogół na takie stłuczki reaguje się zupełnie inaczej, a ona była bardzo życzliwa. Poczułem się tak miło potraktowany i pomyślałem sobie, że jeśli kiedyś spotka mnie podobna historia to potraktuję drugą osobę tak samo” – dodał.

Zobacz także