„Diuna” podbiła serca widzów
„Diuna” i „Diuna: Część druga” to jedne z najgłośniejszych filmów ostatnich lat. Za obie produkcje odpowiada Denis Villeneuve, który postanowił być kolejną osobą, która na wielki ekran przeniesie kultowe książki z literatury science-fiction.
Pierwsza część kinowej opowieści o Paulu Atrydzie (w tej roli Timothée Chalamet), który musi stawić czoła rodowi Harkonnenów, zachwycała warstwą audiowizualną. Jej kontynuacja, wypuszczona kilka lat później, pozwoliła natomiast widzom zobaczyć, jak wielka jest potęga żeńskiego zakonu Bene Gesserit. Oprócz Chalameta, w obu częściach wystąpiła plejada hollywoodzkich gwiazd: Zendaya, Austin Butler, Rebecca Ferguson, Oscar Isaac czy Jason Momoa.
Quentin Tarantino nie widział i nie chce widzieć nowej „Diuny”
Teraz okazało się, że jeden z największych reżyserów w skali świata, Quentin Tarantino, nie zamierza nigdy zobaczyć nowych adaptacji dzieł Franka Herberta. Twórca takich kultowych filmów, jak „Pulp Fiction” czy „Kill Bill”, w mocnych słowach odniósł się do serii Villeneuve. Stwierdził, że nie jest zainteresowany oglądaniem kolejnej wersji tej samej opowieści.
Widziałem «Diunę» Davida Lyncha kilka razy. Nie chcę widzieć tej historii ponownie. Nie muszę oglądać czerwi pustynnych. Nie potrzebuję filmu, który wypowiada słowo «przyprawa» w tak dramatycznym tonie – powiedział w podcaście Breta Eastona Ellisa.
„Diuna” Davida Lyncha, do której się odwołał, miała premierę w 1984 roku, a w postać Paula Atrydy wcielił się Kyle MacLachlan.
Reżyser krytycznie odniósł się także do tego, co obecnie dzieje się w przemyśle filmowym. Chodzi o skłonność do tworzenia kolejnych wersji znanych produkcji.
One pojawiają się jeden za drugim, tu remake, tam remake – zauważył.