Zbigniew Wodecki to postać, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Zadebiutował piosenką „Tak to ty” w 1972 roku podczas Festiwalu w Opolu, stając się od tamtej pory jednym z najbardziej rozpoznawalnych głosów w Polsce. Jego nazwisko kojarzy się z wieloma niezapomnianymi hitami, takimi jak „Zacznij od Bacha”, „Izolda” czy „Chałupy Welcome to”, a dzieci znały go dzięki kultowej „Pszczółce Mai”. Jego ostatni album, „1976: A Space Odyssey”, nagrany z Mitch & Mitch Orchestra and Choir, przyniósł mu Fryderyka w kategorii album roku pop oraz nagrodę za utwór roku za „Rzuć to wszystko, co złe”.
Talent Wodeckiego doceniano nie tylko w Polsce, ale i na międzynarodowej arenie, gdzie zdobywał nagrody za kompozycje i aranżacje. Widzowie uwielbiali nie tylko to, co tworzył, ale również to, jakim był człowiekiem. Charyzmatyczny artysta zarażał uśmiechem i pozytywną energią. W wywiadzie dla magazynu „Zwierciadło” na pytanie, co robić, żeby dobrze się bawić odpowiedział:
Co robić? Uświadomić sobie, że jutra może już nie będzie. Nauczyć się żyć chwilą, która jest. To znaczy przyjąć, że wszystko to, co było, to było, ale już tego nie ma, a to co będzie, tak naprawdę nie musi się zdarzyć. A więc bawić się tak, jakby to był ostatni dzień naszego życia. Taka postawa dotyczy zresztą nie tylko zabawy. To ideał życia w ogóle.
Fotografka wspomina pracę ze Zbigniewem Wodeckim
Autor hitu „Lubię wracać tam, gdzie byłem” zmarł nagle 22 maja 2017 roku. Miał 67 lat. Pozostawił po sobie muzykę, która inspiruje kolejne pokolenia twórców i wiele wspomnień. Ostatnio jednym z nich podzieliła się Marta Wojtal - ceniona fotografka gwiazd, która współpracowała m.in. z Martyną Wojciechowską, Izą Kuną, Danutą Stenką, Kingą Preis, Dawidem Podsiadłą, Piotrem Adamczykiem czy Robertem Lewandowskim. W swoim portfolio ma również wyjątkowe zdjęcia, do których pozował Zbigniew Wodecki.
Fotografka podzieliła się swoją historią na Instagramie. W wirtualnej galerii opublikowała kilka kadrów i zdradziła, jak muzyk zachowywał się na planie sesji zdjęciowej.
Wchodził na sesję zdjęciową i witał się z każdym, kto był na planie. Niezależnie, czy był to człowiek od utrzymania czystości w studio, czy klient – każdemu przedstawiał się z imienia i nazwiska, podawał rękę. Nigdy nie zakładał, że wszyscy wiedzą, kim jest, choć jestem pewna, że wszyscy wiedzieli. Taki był Zbyszek Wodecki.
Wojtal przyznała z nostalgią, że miała „pięknego farta”, że mogła go poznać na żywo:
Człowiek o niezwykłej klasie, serdeczności i pokorze. Uwielbiałam z nim pracować – każde spotkanie z nim było lekcją prawdziwej elegancji, nie tylko tej w stylu, ale przede wszystkim w podejściu do ludzi.