Jesteśmy na ul. Oławskiej w Brzegu. Pomagamy potrzebującym w wypompowywaniu wody z zalanych domów i piwnic. Mamy tutaj bardzo dużo zgłoszeń. Ale zapraszamy, jeżeli ktoś potrzebuje takiej pomocy. Robimy to wszystko charytatywnie, możliwie jak najszybciej. Jesteśmy przygotowani, chcemy pomagać – mówił w rozmowie z RMF FM jeden z nich.
Udało się! Dziękujemy wszystkim, którzy przyłączyli się do nas w sprzątaniu skutków powodzi. Na koniec odwiedziliśmy miejscowość Żelazno, gdzie spotkaliśmy panią Ewę - woda zniszczyła jej gospodarstwo, a ona sama schroniła się z rodziną na strychu. Takich historii jest wiele, dlatego zachęcamy was wszystkich do wspierania akcji pomocowych!
W Radochowie konieczna jest pomoc w sprzątaniu. Mieszkańcy chcą wrócić do normalnego życia z wodą, prądem i gazem, ale przed nimi wiele godzin pracy. Żywności nie brakuje, ale potrzebne są:
Potężna fala zdewastowała okolicę. Zniszczyła wszystko na swojej drodze: budynki, mosty, drogi, samochody. Nagrania publikowane przez mieszkańców przypominały sceny z filmów katastroficznych. Wielka woda, która nawiedziła kilka dni temu okolicę, była w stanie przenieść 15-tonowy kombajn. Pan Marcin z Trzebieszowic relacjonował: „Najpierw go przewróciło, potem - po urwaniu tamy w Stroniu - popłyną po prostu i zatrzymał się na drzewach”. Pokazał nam również zalany dom. Na ścianach widać dokąd sięgała woda.
Odwiedziliśmy mieszkańców miejscowości, by pomóc im po powodzi. Wręczyliśmy im rękawice, sprzęt do sprzątania, kuchenki turystyczne z wkładami gazowymi po to, żeby można było sobie po prostu zagrzać wodę - na herbatę, na mleko w proszku dla dzieci. To są rzeczy, które w mieście są dla nas dostępne bez problemu. W miejscach zdewastowanych przez powódź, które zostały odcięte od świata, bez prądu, czystej wody czy gazu są naprawdę bardzo potrzebne.
Otrzymaliśmy setki zgłoszeń – zarówno od osób potrzebujących pomocy, jak i od tych, którzy chcą jej udzielić. Wiemy, że potrzebne są również narzędzia do porządkowania po powodzi, dlatego zakupiliśmy tysiące łopat i szczotek.
RAZEM MOŻEMY WIĘCEJ! Jeśli możecie, dołączcie do nas na miejscu i wspólnie pomóżmy odbudować to, co zniszczyła powódź.
Mateusz Chłystun, który dotarł do Stronia Śląskiego informuje, że pakiety przetrwania (żywność i woda) są dostepne dla ofiar powodzi. Punkt informacyjny zorganizowano przy urzędzie miejskim. Punktami dystrybucji są m.in. w Zespole Szkół Samorządowych w Strachocinie 2, w Szkole Podstawowej przy ul. Kościuszki 57 czy w Okrąglaku.
Reporter RMF FM podkreśla, że aktualnie najpotrzebniejsze są agregaty, paliwo, agregaty turystyczne. „Teraz dla mieszkańców najważniejsze jest to, żeby móc zjeść ciepły posiłek, ciepłą zupę”.
Ekipy RMF FM i RMF MAXX przywieźli na miejsce szczoty i łopaty, żeby pomóc mieszkańcom sprzątać skutki niszczycielskiego żywiołu.
Organizatorka zbiórki zaznacza, że aktualnie najpotrzebniejsze są lampy solarne i powerbanki. „Wody i chleba mamy pod dostatkiem” - dodaje. Potrzeba również rąk do pracy: sprzątania i usuwania skutków powodzi. Sytuacja w okolicy jest dramatyczna, a straty ogromne.
„To był prawdziwy kataklizm, to było tsunami. Jesteśmy zrujnowani; zarówno gmina Lądek-Zdrój, jak i gmina Stronie Śląskie. Padliśmy na kolana i będziemy z tych kolan wstawać” - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM burmistrz Lądka-Zdroju - Tomasz Nowicki.
Powódź zniszczyła szpital w Nysie - z obiektu ewakuowano wszystkich pacjentów. Teraz wstęp na teren ma tylko personel. Od pracowników wiemy, że najbardziej potrzebni są wolontariusze. Zachęcamy wszystkich, którzy mogą pomóc, aby stawili się pod szpitalem jutro (19 września) rano. Jest sporo do zrobienia!
Dotarliśmy do Świętowa Polskiego, miejscowości w pobliżu Opola. Wiele domów zostało całkowicie zalanych, o czym powiedziały nam mieszkanki wsi. Co jest teraz najbardziej potrzebne?
Tysiące łopat i szczot rozdaliśmy w Bodzanowie! Na miejscu jest też jedzenie i woda pitna, ale wciąż brakuje rąk do pracy. Zachęcamy wszystkich, którzy tylko mają ochotę pomóc, aby przyjeżdżali do Bodzanowa. Posprzątamy to razem!
Woda w Bodzanowie osiągnęła poziom 1,8 metra. Pani Maria w rozmowie z nami opowiedziała o momencie, w którym przerwało wał.
Wstałam o 5:30 rano, jeszcze nie było nic. Za chwilę kuzynka zadzwoniła: uciekaj, bo wał przerwało! Tyle co popatrzyłam, już było pełno wody wszędzie. Zdążyłam uciec na górę, żeby się uratować
- relacjonowała.
W kuchni polowej w Głuchołazach potrzebne na miejscu są:
W kuchni polowej potrzebne są też po prostu ręce do pomocy!