Zbigniew Wodecki odszedł wczoraj po kilkunastodniowej walce o życie po przebytym udarze. Pomimo wcześniejszych informacji o chorobie, śmierć muzyka była dla nas wszystkich ogromnym szokiem i jest niepowetowaną stratą. Wodeckiego żegnają dziesiątki bliskich mu osób, jak i ci, którzy nigdy nie poznali go osobiście, jednak cenili za pogodę ducha i niekwestionowane osiągnięcia muzyczne.
Piotr Gąsowski, który miał z Wodeckim miał m. in. okazję pracować przez wiele lat na planie „Tańca z gwiazdami”, opublikował na Facebooku wyjątkowo wzruszający i pełen emocji wpis, w którym zwraca się do zmarłego wczoraj artysty. Przeczytajcie – tu nie trzeba komentarza.
„Zbyszku, Zbyszeczku, Zbyniu nasz najukochańszy… Coś Ty nam zrobił. Nie mogę tego pojąć, zrozumieć, ogarnąć… Wszystko we mnie krzyczy, wrzeszczy, płacze… Nie przyjmuję tego do wiadomości. Nie chcę… Gdzie tu, kurwa, logika? Gdzie sens?
Byłeś i jesteś dla mnie i dla wszystkich moich przyjaciół najukochańszym Zbyszkiem świata! Nie znam nikogo, kto by Cię nie lubił bądź nie kochał. Ktokolwiek choćby otarł się o Ciebie w życiu, był z tego dumny i czuł się zaszczycony… Wszyscy podziwialiśmy Twoją umiejętność pochylenia się nad zwykłymi ludźmi, Twoją do tych ludzi atencję i ciepło.
Wzorowaliśmy się na Twoim poczuciu humoru i Twojej genialnej autoironii, bo na Twoim artyzmie wzorować się było nie sposób, bo byłeś jedyny, niepowtarzalny i niedościgniony…
Nie wiem już co mam pisać. Nie wierzę. Nie chcę uwierzyć… Płaczę. Jestem jak pęknięty balonik. Jestem jedną z sierot po Tobie… Kochamy Cię, kochaliśmy Cię i kochać będziemy. Śpij nasz najwspanialszy Przyjacielu”.