Sprawa związana z oskarżeniami o molestowanie seksualne w kierunku Billa Cosby'ego pierwszy raz ujrzała światło dzienne ponad dziesięć lat temu. Pierwszą osobą, która zdecydowała mieć głos w tej sprawie, była Andrea Costand, dyrektor żeńskiej drużyny koszykówki Uniwersytetu Temple w Filadelfii. Dokładnie tego samego, który ukończył Cosby. Do zdarzenia miało dojść podczas spotkania Constand z Cosbym, gdyż ten był jej mentorem i oferował porady w wyborze dalszej drogi zawodowej. Kobieta miała być zdenerwowana, a aktor miał jej dać "ziołowe tabletki na uspokojenie", po których straciła władzę nad ciałem. To właśnie wtedy miało dojść do molestowania. Na krok prawny Constand zdecydowała się 3 lata później i od tamtej pory sprawa co jakiś czas wychodzi na wierzch. Prawnicy Constand w końcu doszli do ugody z Cosbym, jednak na tym nie skończyła się sprawa. Do prawników zaczęły się zgłaszać inne ofiary aktora. Łącznie do 2015 roku o molestowanie oskarżyło go 50 kobiet i liczba ciągle rośnie.
Bill Cosby przez lata nie udzielał głosu w sprawie. 17 maja tego roku nastąpił przełom. W rozmowie na antenie amerykańskiego radia SiriusXM powiedział, że nie zamierza uczestniczyć w procesie, który rozpocznie się w czerwu tego roku. Sprawę pozostawia w rękach swoich prawników.
– Czasem dwie strony konfliktu, to tak naprawdę cztery lub pięć. Ludzie i tak będą mówić co chcą. Ja wierzę w moich prawników. Oni mnie chronią. Oczywiście, mam pewne obawy, ale ja po prostu nie chcę tam siedzieć – mówił Bill Cosby w rozmowie z SiriusXM.
Aktor również uważa, że podłożem tym oskarżeń może być rasizm. Takie oświadczenie wydała wcześniej również córka Billa Cosby'ego, Ensa.
– Zdecydowałem, że czas przerwać myślenie, że jestem to winien tym ludziom, którzy nadal we mnie wierzą i nie osądzają z góry, tak jak na przykład brukowiec "National Enquirer". To, co o mnie piszą, to bardzo interesujące – stwierdził Cosby w radiu SiriusXM.
Bill Cosby został dwa lata temu oskarżony o gwałty i molestowanie seksualne, jakich miał się dopuszczać na kobietach, które uprzednio narkotyzował. Aktorowi groziło dziesięć lat pozbawienia wolności. Jak zakończy się tym razem sprawa?