Pojawienie się w show Kuby Wojewódzkiego Mameda Khalidova zdążyło wzbudzić sporo kontrowersji jeszcze przed premierą odcinka. Przypomnijmy, że po tym, jak jeden z obserwujących profil Wojewódzkiego na Facebooku nazwał ich obu „żydem i ciapatym”, dziennikarzowi puściły nerwy i opublikował dane i wizerunek hejtera, jednocześnie grożąc mu spotkaniem z Mamedem.
W programie również nie zabrakło emocji. W rozmowie z Khalidovem Wojewódzki poruszył wyjątkowo kontrowersyjny w naszym kraju temat Islamu. Khalidov, który jest Muzułmaninem, wypowiedział się na temat stereotypów, jakie panują wśród Polaków.
„Jeżeli bycie radykalnym muzułmaninem oznacza przestrzeganie zasad religii i życie zgodnie z nimi, to ja jestem radykałem” – powiedział Khalidov. „Oczywiście, bywa trudno. Islam na przykład zabrania bicia po twarzy. Nie wolno wyrażać agresji i w ogóle bić ludzi. Z tym się rzeczywiście borykam” – dodał, tłumacząc: „Jak walczę, to staram się nieagresywnie, omijając twarz. Jak kończę walkę, to nie biciem po głowie, tylko dźwigniami i duszeniem”.
Zawodnik MMA w kontekście swojej wiary odniósł się także do kradzieży: „Kradzież? Nie, ja nie kradłem osłów w dzieciństwie, tylko pożyczałem. Miałem wtedy 10 lat. Stał sobie osioł i chciałem się nim przejechać. Pojeździć trochę i oddać, to co innego niż ukraść. Oczywiście, że oddałem, jak już mnie złapali”.
Khalidov przytoczył również opowieść ze swojej młodości, mówiąc o kodeksie honorowym, jaki panuje w Czeczenii, z której pochodzi. „W dawnych czasach jak ktoś cię kopnął w dupę albo uderzył z liścia po twarzy, to musiałeś takiego gościa zabić. To była okropna zniewaga. Honor mężczyzny wymagał tego, że jakby ktoś ci spodnie ściągnął, kopnął czy uderzył, to musiałeś go zabić” – powiedział, dodając: „Mnie kiedyś porwano, jak miałem 19 lat. To też była sprawa honoru. Potłukli mnie tak, że wylądowałem w bagażniku” – wspomina – „No i uciekłem z tego bagażnika, kolegę też uratowałem. Zamknęli ich w więzieniu. To straszna historia, no ale tak się dzieje czasami”.