No, prawie wszystko – bo choć tak wiele się zmieniło, wciąż słychać, że to ten sam zespół, ten sam głos, ten sam feeling.
LemON „Tu” i teraz jest zespołem dojrzałym, który śmiało łączy odległe światy. Liryczne ballady kontrastują więc z punkową złością czy rockowym kolorem przesterowanych gitar, a współczesne brzmienia z wyraźnymi nawiązaniami do herosów lat 70., do twórczości takich grup jak Led Zeppelin czy Pink Floyd. Równie odważna jest zresztą warstwa tekstowa – intymna, klaustrofobiczna refleksja o niemożności komunikacji, zarówno na poziomie dwojga ludzi, poszukujących miłości, jak i całych społeczeństw, które bez porozumienia skazane są na upadek.
LemON
„TU”
Premiera 24.03.2017
Gdzie dokładnie jest „Tu”? Gdzieś pomiędzy drewnianą łemkowską chatą w Śnietnicy, miejscowości z której pochodzi dziadek Igora, a Nowym Jorkiem, z jego wiecznym gwarem i wielokulturowością. W góralskiej chacie zespół zamknął się na tydzień z okładem, by z dala od cywilizacji lepiej usłyszeć w sobie szkice nowych utworów, natomiast za ocean lider LemON wybrał się po zakończenie tej historii. Inspirację znalazł m.in. w Museum of Modern Art, w słynnym płótnie „Numer 1” abstrakcjonisty Jacksona Pollocka.
Kolejnym przystankiem był Gdańsk, a konkretnie studio Custom 34, cieszące się bardzo dobrą opinią wśród polskich muzyków. To zasługa zarówno samego miejsca, znakomicie przygotowanego i wyposażonego, jak i personelu. Zespołem LemON zaopiekował się Piotr Łukaszewski, który jest realizatorem „Tu”.
- Poczuł naszą muzykę, naprawdę nią żył. Pytał o teksty, związane z nimi historie, był w tym razem z nami – chwali Łukaszewskiego lider LemON. - Spędziśmy w Custom miesiąc i czułem się tam jak w domu, jakbyśmy byli częścią rodziny.
Co ciekawe, nowy album LemON, choć jest płytą przemyślaną, w której powstanie zespół i współpracownicy włożyli niemało trudu i energii, jest w pewnym sensie materiałem najbardziej w dorobku grupy… niedoskonałym.
- Doceniłem wartość brudu – przyznaje Igor Herbut.
– Zrozumiałem, że kiedy zespół gra na setkę, nie jest ważne, czy coś zabrzmiało perfekcyjnie albo czy jest w stu procentach czysto, ważniejsze są emocje, energia i granie razem.
Trudno z tym polemizować, szczególnie gdy się słyszy nowy album LemON. To muzyka, która tak angażuje, w której trzeba być tak bardzo obecnym, tak bardzo „Tu” – że mija ochota na dyskusje i zadawanie pytań.