Agnieszka Fitkau-Perepeczko jako Simona w „M jak miłość”
Obsada serialu „M jak miłość” przedstawia się imponująco. Od samego początku w hicie TVP grają m.in.: Teresa Lipowska, Małgorzata Pieńkowska, Marcin i Rafał Mroczkowie i wielu innych. W nowych odcinkach pojawiają się kolejni bohaterowie: podczas gdy jedni pozostają w „Emce” na dłużej, inni goszczą na planie jedynie na chwilę.
Jedną z barwniejszych postaci w „Mjm” była Simona: mama Stefana (Steffen Möller). W rolę ekscentrycznej seniorki i przyjaciółki rodziny Mostowiaków brawurowo wcielała się Agnieszka Fitkau-Perepeczko. Żona Marka Perepeczki w serialu grała w latach: 2003-2007. Kiedy Simona zniknęła z Grabiny, zatroskani fani wprost zasypali aktorkę zapytaniami o możliwy powrót. Mimo upływu lat głosy te nie milkną, a teraz odpowiedzi udzieliła sama zainteresowana. Agnieszka Fitkau-Perepeczko opublikowała na Facebooku nowy wpis, w którym poruszyła wątek jej gry w hicie TVP. W jej wypowiedzi dość głośno wybrzmiała krytyka…
Agnieszka Fitkau-Perepeczko na Instagramie
Agnieszka Fitkau-Perepeczko aktywnie działa w mediach społecznościowych. Niedawno 82-latka założyła konto na TikToku, które szybko zyskało wielu fanów. Odtwórczyni roli Simony w „M jak miłość” m.in. nawiązała do tego zjawiska, przy okazji poruszając wątek „M jak miłość”.
Wczoraj widziałam podcast ze Stefanem, moim serialowym synem. Mówił, że byłam bombą atomową w tym serialu, a ja myślę, że byłam raczej fajnym momentem w tej produkcji, sądząc po reakcjach ludzi na TikToku. Na każdym live pytają o ten charakter. O Simonę! Osiemnaście lat po jej zniknięciu z serialu, a widzowie wciąż za nią tęsknią. Marek kiedyś powiedział: „Ja to już wiecznie będę Janosikiem, a ty Simoną”. Popatrzcie, jaki paradoks, a tak brutalnie mnie wyrzucili. Za co? Dlaczego? Właściwie nie wiadomo – przyznała wprost.
W dalszych słowach aktorka podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat pożegnania z hitem Telewizji Polskiej i obecnej działalności w social mediach:
(…) Teraz mogę swobodnie o tym mówić, wyjaśniać ludziom, że nie gwiazdowałam, że to wymyśliła prasa kolorowa, robiąc mi ogromną krzywdę. Nikogo nie obrażałam, najwyżej obrażano mnie. Byłam raczej spokojną aktorką, która cierpliwie czekała na swoją scenę, siedząc na bardzo niewygodnej ławce na planie. Jakie to cudowne uczucie móc o tym mówić! Nie przez wywiady (…). Opowiadam, co ciekawego wydarzyło się w moim życiu, w serialu, na scenie. Mówię o przyjaźniach, które mnie zawiodły, o ludziach, których podziwiam i szanuję (…). I mam już swoją publiczność – 47 tysięcy obserwujących, zaledwie po miesiącu bycia na TikToku. Mam widzów w różnym wieku – młodych, dojrzałych, dociekliwych. Dziękuję.
W ostatnim czasie o zakończeniu swojej przygody z „M jak miłość” wspominał także Filip Gurłacz. Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule poniżej.