Ponad 2,5 tysiąc osób było świadkami dramatycznej sceny, jaka wydarzyła się podczas transmisji na żywo prowadzonej przez najpopularniejszą izraelską vlogerkę. Ashley Waxman Bakshi jechała samochodem, odpowiadając jednocześnie na pytania swoich fanów. Gdy dziewczyna czytała kolejne z nich ze swojego smartfona, kamera nagle zaczęła się trząść i było już jasne, że Ashley miała wypadek…
Wiele osób uwierzyło w tragiczną śmierć YouTuberki, jednak niedługo później dziewczyna wznowiła transmisję, by wyjaśnić, co tak naprawdę się wydarzyło. Okazało się bowiem, że jej upozorowana śmierć była częścią kampanii społecznej organizowanej przez izrealska organizację Association for Safer Driving in Israel, w której Bakshi wzięła udział. Dziewczyna przestrzegała wówczas przed nieostrożnym prowadzeniem samochodu – sama kilka dni wcześniej miała prawdziwy wypadek.
„Od początku Ashley była zafascynowana pomysłem. Zaledwie tydzień wcześniej miała prawdziwy wypadek samochodowy, spowodowany przez osobę, która swoją uwagę skupiała na smartfonie, zamiast na tym, co się dzieje na drodze. To był dobry pomysł na dotarcie do młodych odbiorców. Oni widzieli wiele kampanii o tym, by nie pisać smsów podczas prowadzenia, co ignorowali, nie zrywając ze swoimi złymi nawykami. Jednak taktyka polegająca na zszokowaniu widza podziałała” – mówi odpowiedzialna za kampanię Eva Hasson.
Choć w sieci nie brakuje spotów promujących bezpieczną jazdę za kółkiem, wiele osób je ignoruje – uważając, że to tylko reklamy, a problem nie dotyczy ich samych. Kampania z udziałem Ashley Waxman Bakshi miała jednak podziałać jak terapia szokowa – i pokazać jej fanom, jak to lubiana przez nich osoba uczestniczy w wypadku, do tego na żywo…