Tegoroczny, 25. już finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, okazał się być ogromnym sukcesem. Tym razem Jerzy Owsiak zebrał ponad 62 miliony złotych. W akcji wzięło udział 120 tysięcy wolontariuszy pracujących w około 1700 sztabach – również za granicą.
Joanna Schmidt postanowiła zgłosić Jerzego Owsiaka za jego działalność charytatywną do Pokojowej Nagrody Nobla. Posłanka Nowoczesnej jest obecnie w trakcie gromadzenia dokumentacji popierającej jego kandydaturę. Fani i sympatycy Owsiaka są zachwyceni, jednak sam zainteresowany niekoniecznie podziela ich entuzjazm. „Nobel dla Owsiaka? NIE!” – pisze na swoim Facebooku – „Nobel dla Orkiestry? TAK!”.
Będę zgłaszać Jerzego Owsiaka do Pokojowej Nagrody Nobla. #WOŚP to nasze wspólne dobro, nie tylko narodowe.
— Joanna Schmidt (@Schmidt_PL) January 17, 2017
Swoje stanowisko tłumaczy w następujący sposób:
„Nobel dla Orkiestry? TAK!
Pani Posłanka zahulała z nagrodą Nobla. Pomyślałem sobie, że jeśli już, to należy odwrócić nieco logikę całego przedsięwzięcia. Otóż będę dumny, jeśli samo proponowanie tego wyróżnienia będzie wiązało się z Fundacją Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jako instytucją, która przez 25 lat nakręciła Polaków na tak niebywałe rzeczy. Zwłaszcza miniony, 25. Finał WOŚP, jest w sercach milionów Polaków czymś tak karnawałowym, pięknym, wykraczającym poza wszelkie schematy działaniem, że nie zapomnimy o tym do końca życia.
Proszę pamiętać, że pod tą nazwą Orkiestry, w blisko 1 700 miejscach na całym świecie funkcjonowały Sztaby, a w nich rzesze ludzi, którzy nie szczędzili sił, aby wspólnie tworzyć Finał WOŚP - bawić się, bawić innych, prowadzić licytacje, grać, śpiewać, przytulać, co na moment stworzyło z naszego kraju istny brazylijski karnawał. A przecież byliśmy na całym świecie, gdzie nie tylko sobie nawzajem, ale także „lokalesom" pokazaliśmy, że hop siup bawimy się jak na najlepszej imprezie ze śpiewem na ustach i szalonym błyskiem w oku. Za samo to nagroda Nobla całkiem by się wszystkim należała.
Nobel dla Owsiaka? NIE!
Kłopot za kłopotem. Spodziewana ilość focha i podniesionego ciśnienia mogłaby być bolesna. Biorąc pod uwagę fakt, że spożywam alkohol, słucham szatańskiej muzyki i organizuję błotne kąpiele na Przystanku Woodstock… kompletnie się do tego Nobla nie nadaję. Zaprzeczam ideałom, mam własne zdanie i uważam, że patriotyczne, narodowe grafiki są fatalne. Oburzam się, że Pendolino nie odwozi mnie z Opola do Warszawy, a Poczta Polska list z Brukseli dostarcza w ciągu niemal tygodnia. Bywam „miluś” ale też i opryskliwy, kiedy ktoś przekracza barierę dźwięku głupotą i chamstwem. I choć mija sekunda, żebym „przekreślił to wężykiem”, to jednak bardziej jestem wojowniczy niż pokorny. Jest jeszcze tysiąc innych powodów, dla których grupa niezadowolonych ze złości mogłaby pójść nad Wisłę i do niej wskoczyć. Moja tolerancja dla wszelkiego rodzaju mniejszości, dobre słowo dla przyjezdnych bez zaciskania pięści, a nawet „czym chata bogata”, bo może chciałbym kogoś ugościć.
To tylko czubek góry lodowej, który kompletnie wyklucza mnie z działań, jakich podjęła się Pani Posłanka w stosunku do mojej osoby. Jedyna korzyść to taka, że dosyć „chłodni Nobliści” dowiedzą się o całej tej letniej zadymie z udziałem Narodu rycerzy, Husarów, Indian znad Wisły, którzy potrafią tak niesamowicie podjąć się wyzwania, jakim jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy”.