Dorota Zawadzka na koncercie Ireny Santor
Irena Santor to niekwestionowana legenda polskiej piosenki. W grudniu 2024 skończyła 90 lat. Co prawda już dawno wycofała się z czynnego koncertowania, jednak z jej okrągłymi urodzinami zbiegło się również 60-lecie działalności artystycznej. Z tej okazji zorganizowano prawdziwy rarytas dla wszystkich, którzy jeszcze raz chcieli zobaczyć wokalistkę na scenie. Zaplanowano trasę po wielu polskich miastach, gdzie utwory Ireny Santor wykonuje formacja Polyphonics. Przeplata się to z rozmową z 90-latką, która raczy publiczność rozmaitymi anegdotami z życia. Na koniec sama wchodzi na scenę. Takie wydarzenie odbyło się ostatnio w warszawskim Teatrze Roma, a zobaczyć je miała okazję Dorota Zawadzka, psycholożka znana w przeszłości jako Superniania.
„Byłam zła i rozczarowana”
Dorota Zawadzka wrażeniami z jubileuszowego koncertu Ireny Santor podzieliła się w mediach społecznościowych. Niestety – była daleka od zachwytu. Psycholożka oczekiwała zupełnie innej formy spotkania i nie przypadły jej do gustu wykonania piosenek przez formację Polyphonics:
- Czuję rozczarowanie, ale czekam cierpliwie. Kolejna rozmowa i wybrzmiewa „hymn” pani Ireny czyli „Walc Embarras”. Ten jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów w dorobku Ireny Santor, który stał się jej wielkim przebojem znowu śpiewa solistka zespołu i chór. Potem moje ukochane nadmorskie klimaty, czyli ”Już nie ma dzikich plaż”, niestety zmasakrowane przez solistkę z Polyphonics. Jestem zła jak nie wiem co [...].
Zawadzka podkreśliła jednak, że bardzo ceni Irenę Santor za pogodę ducha, którą zachowała w tym wieku. Samo wydarzenie podsumowała:
Piosenki nieśmiertelne zostaną. A że nie lubię nowych aranżacji i nowych głosów w starych przebojach, to nie był koncert dla mnie.