Justyna Steczkowska ma ośmioro rodzeństwa
Justyna Steczkowska urodziła się jako czwarte z dziewięciorga dzieci Danuty i Stanisława Steczkowskich. Wychowywała się w rodzinie o bogatych muzycznych tradycjach, dlatego wybranie takiej ścieżki kariery wydawało się w jej przypadku naturalne. Historia rodu Steczkowskich jest niezwykle interesująca, miała też swoje tajemnice, które zostały ujawnione dopiero po latach.
Ojciec Justyny Steczkowskiej był księdzem
Nie wszyscy wiedzieli o tym, że ojciec Justyny Steczkowskiej – zmarły w 2001 roku dyrygent Stanisław Steczkowski – w młodości był księdzem. Razem z przyszłą żoną poznali się w kościele. Stanisław opiekował się wtedy chórem, w którym Danuta (zmarła w 2020 roku) śpiewała. Dla miłości Steczkowski zrzucił sutannę. O nieznanym powszechnie fakcie opowiedziała parę lat temu siostra piosenkarki, która przyszła na świat, gdy jej ojciec był jeszcze kapłanem.
To ja jestem dzieckiem księdza. Moje siostry i bracia urodzili się, kiedy tata już nie był duchownym – mówiła Agata Steczkowska w rozmowie z Tygodnikiem TVP.
„Od Jacka w dół, czyli ośmioro mojego rodzeństwa, które urodziło się po mnie, wszyscy byli już zarejestrowani jako dzieci Danuty i Stanisława Steczkowskich. Mnie po urodzeniu zapisano jako dziecko Danuty Wyżkiewicz. Nigdy się tym nie przejmowałam. Cieszę się, że jestem dzieckiem księdza, bo to znaczy, że mój ojciec szukał głębokiej duchowości” – opowiadała.
Agata Steczkowska, która spisała historię rodu w książce „Steczkowscy. Miłość wbrew regule. Osobista biografia rodziny”, w innym wywiadzie podkreślała, że jej rodziców łączyło niezwykle głębokie uczucie. „Moi rodzice byli mądrymi rodzicami, ale przede wszystkim kochającymi się” – powiedziała parę lat temu „Vivie”.
Najważniejsze, co moim zdaniem wyniosłam z domu, to świadomość, jaką czystą miłością się darzyli. Moja matka dałaby się zabić za ojca, a ojciec za matkę – wyznała, akcentując:
„My byliśmy owocem tej miłości, a nie klejem scalającym ich małżeństwo. Rodzice świetnie przeżyliby swoje życie bez nas, tylko we dwoje. Tym większy mam dla nich szacunek za to, że nas zaprosili do swojego życia, ukochali i z takim poświęceniem wychowali”.