Choroby układu krążenia, nerek oraz choroby metaboliczne, jak cukrzyca i otyłość, często współwystępują. Dotychczas niewiele się o tym mówiło…
Właściwie wcale. A przecież nasze narządy wewnętrzne komunikują się ze sobą i nie ma tak, że serce pracuje sobie, nerki sobie, inne narządy sobie, to wszystko jest połączone. Jednak choć nasz organizm jest nieprawdopodobnie inteligentny i ma wypracowane mechanizmy obronne, to na pewnym etapie mówi: dość.
Kłopot w tym, że nie słuchamy swojego organizmu. Np. postanawiamy się odchudzać, ale nieprawidłowa glikemia sprawia, że organizm wysyła sygnał: „potrzebuję energii” i odchudzanie nam nie wychodzi. Ale nie zastanawiamy się dlaczego tak jest, nie sprawdzamy tego.
Albo pewnego dnia okazuje się, że mamy nieprawidłową glikemię, ale ignorujemy wynik. Nie od dziś wiadomo, że największym wyzwaniem jest stan przedcukrzycowy (100-125 mg/dl), bo wiele osób uważa, że to przejściowe. Tymczasem to czas, kiedy organizm nie wysyła często sygnałów ostrzegawczych. Choroby nerek, cukrzyca, niewydolność serca nie bolą. Efekt jest taki, że bardzo często chorzy dowiadują się, że dzieje się coś niepokojącego np. u ginekologa, gdzie trafiają ze stanem zapalnym dróg moczowo-płciowych, u stomatologa gdzie lekarz stwierdza stan zapalny przyzębia, u okulisty gdzie trafia z pogorszeniem widzenia. To wszystko mogą być konsekwencji przewlekłych powikłań cukrzycy, gdy organizm nie wytrzymuje ignorowania nieprawidłowej glikemii. Dochodzi wtedy do zmian na poziomie drobnych naczyń krwionośnych, albo do zmian w dużych naczyniach i może skończyć się zawałem serca albo udarem mózgu.
Dane epidemiologiczne nie są łaskawe…
Zdecydowanie nie są - u ponad 20 mln osób występują zaburzenia lipidowe, ponad 10 mln Polek i Polaków ma nadciśnienie tętnicze. Blisko 15 mln dorosłych Polaków ma nadwagę, niemal 4 mln otyłość, 3 mln osób cukrzycę, kolejne 3 mln zespół metaboliczny, 2 mln chorobę niedokrwienną serca i 4 mln choroby nerek. Te liczby powinny nas zastanowić.
Na co więc powinniśmy zwracać uwagę?
Wśród badań profilaktycznych sprawdzamy m.in. BMI (Body Mass Index, tj. Wskaźnik Masy Ciała). Ważnym wskaźnikiem jest obwód talii, ale nie rzadko pacjenci pytają „a gdzie ja mam talię?”. Gdy mówimy o hiperglikemii, nie wiedzą co to jest. Tymczasem nie trzeba być otyłym, żeby mieć nieprawidłowe parametry lipidowe – zdarza się, że osoby szczupłe mają poziom cholesterolu we krwi powyżej 300 mg/dl, a to może oznaczać problemy na poziomie układu sercowo – naczyniowego, choć pozornie wszystko jest ok. Dzieje się tak np., gdy ktoś je bardzo dużo słodkich rzeczy i nie spala przyswojonej energii. Mięśnie mają dość węglowodanów, wołają o aktywność fizyczną, której nie dostają i powstaje hipercholesterolemia. Złożoność tych wszystkich kwestii jest niesamowita i co ważne bardzo dużo zależy od nas samych.
Jakie badania laboratoryjne warto wykonywać regularnie?
Po pierwsze sprawdzamy glikemię, ale w laboratorium, a nie za pomocą glukometru. Co ważne musi to być glikemia na czczo i po przespanej nocy, o czym wiele osób zapomina. Dlatego zawsze kiedy przychodzą do mnie pacjenci i mówią, że jedzą zdrowo, a mają złe wyniki pytam ich o sen - ile trwał, ile czasu minęło od ostatniego posiłku przed badaniem.
Wiele osób myśli: skoro nic nie boli, to po co się badać…
Warto wiedzieć, czy mamy nieprawidłową glikemię, bo wtedy jest czas, by dokonać zmian w stylu życia, zanim spowoduje ona spustoszenie w organizmie. Tylko przeprowadzając badania profilaktyczne jesteśmy w stanie szybko rozpoznać pierwsze nieprawidłowości i zapobiec uszkodzeniom innych narządów. Niestety wprowadzanie zasad zdrowego stylu życia okazuje się najtrudniejsze, bo wymaga wysiłku.
Nawet jeżeli wyniki są złe?
Niestety czasem nawet wtedy. Warto zastanowić się dlaczego chory lekceważy złe wyniki, jaki jest powód dla którego nie chce o siebie zadbać. Najczęściej słyszę: nie mam czasu na bieganie po lekarzach. To jest wyłącznie wymówka. Czasami to towarzysząca chorobie depresja, brak wsparcia bliskich.
Jeżeli wyniki są nieprawidłowe, osoba otrzymała informację, co to oznacza i nadal nie przestrzega zaleceń, to nie dlatego, że chce mieć powikłania zdrowotne. Czy znamy kogoś, kto chce mieć amputowane nogi, zawał serca albo stracić wzrok? Dlatego warto znaleźć powód, dla którego ta osoba będzie chciała zastanowić się nad swoim życiem, zatrzymać się w pędzie codzienności. To rola całego zespołu terapeutycznego. Sztuka leczenia polega na tym, aby zmotywować chorego do działania.
Wróćmy do badań laboratoryjnych. Co jeszcze warto badać?
Oprócz glikemii na czczo regularnie dokonujemy pomiaru ciśnienia tętniczego krwi (w dniu badania mierzymy ciśnienie rano i np. o 17, żeby zobaczyć jak nasz organizm funkcjonuje w godzinach popołudniowych), warto sprawdzić serce – EKG można wykonać w ramach podstawowej opieki zdrowotnej u lekarza rodzinnego. Warto skontrolować poziom cholesterolu we krwi (trójglicerydy oraz tak zwany dobry i zły cholesterol, który odpowiada za odkładanie się blaszki miażdżycowej). Dotyczy to też osób szczupłych.
Ważne parametry to kreatynina i eGFR z krwi oraz ACR w moczu, które pozwolą ocenić, jak funkcjonują nerki. Co ciekawe ten ostatni koreluje z zaburzeniami funkcji poznawczych. W naszym organizmie wszystko się ze sobą łączy. Serce - naczynia - nerki - mózg.
Tak jest też w przypadku zespołu sercowo-nerkowo-metabolicznego (ang. CRM cardio-renal-metabolic)…
Między narządami jest komunikacja i finalnie jedne na drugie mają wpływ. Dlatego gdy pacjent ma chore serce, nerki, albo choruje na cukrzycę, zawsze powinniśmy sprawdzić czy inne narządy funkcjonują dobrze.
Od czego się zaczyna - czy cukrzyca zawsze pojawia się pierwsza?
Nawet gdy już stwierdzimy zespół sercowo-nerkowo-metaboliczny, nie umiemy powiedzieć, co było pierwsze. Najczęściej początkiem zachodzących zmian jest otyłość i nadwaga. Dlatego jeśli zauważamy, że przybyło nam kilogramów, warto zainteresować się swoim zdrowiem. Niebezpieczna jest zwłaszcza tkanka tłuszczowa na brzuchu, szczególnie u mężczyzn.
Obecnie mamy już do dyspozycji nowoczesne leki, które pomagają chorym z wielochorobowością typu CRM. Same leki to jednak nie wszystko…
Aby odnieść sukces w leczeniu, konieczne jest przestrzeganie zaleceń lekarskich i pielęgniarskich, bo wtedy możemy liczyć na efekty. Wyzwaniem obecnego systemu jest tzw. opieka koordynowana. Mamy wiele programów profilaktycznych: program 40 plus, program CHUK (profilaktyki układu krążenia), w ramach koordynowanego leczenia mamy kompleksową specjalistyczną opiekę kardiologiczną dla pacjentów po zawale serca (KOS-zawał), programy opieki farmaceutycznej. Tylko oby Polacy chcieli wziąć w nich udział. Wciąż funkcjonują argumenty typu: znowu mi coś wykryją, na coś muszę umrzeć, a po co mi to wiedzieć. Trudno jest leczyć, gdy nie mamy wyników badań laboratoryjnych, pacjenci lekceważą wizyty kontrolne, brakuje im cierpliwości, bo chcieliby natychmiastowych efektów. Niecierpliwość i brak umiejętności długoterminowej pracy nad sobą powoduje, że zbieramy żniwo w postaci powikłań zdrowotnych.
Edukacja powinna być przeprowadzona z zaangażowaniem osób chorych tak, by wzięły odpowiedzialność za własne życie. Tylko wtedy, po wyjściu z gabinetu faktycznie zrealizują receptę i podejmą się leczenia. Wiele osób skupia się na tym, że do końca życia będzie na diecie, tymczasem tak wcale nie musi być. Pacjent powinien zrozumieć co to jest dobrostan i jak go osiągnąć we współpracy z lekarzami, którzy wprowadzają leczenie farmakologiczne.
Ci ostatni muszą współpracować ze sobą. Niestety to wciąż kuleje – moim częstym wyzwaniem jest to, że nie mam pojęcia jakie zalecenia pacjent otrzymał od poszczególnych specjalistów. Tymczasem w leczeniu zespołu CRM taka współpraca jest niezbędna! Bez holistycznego podejścia do chorego, bez pracy zespołowej nie jesteśmy w stanie pomóc. Ogromną rolę odgrywają pielęgniarki, które pełnią wiele ról, między innymi doradcy, coacha, naukowca.
Pacjenci z niewydolnością serca mogą skorzystać z dodatkowego wsparcia – bezpłatnej aplikacji na telefon DlaSerca. Jakie są korzyści z jej używania?
Minęły już czasy kiedy pacjent notował wszystko w papierowym dzienniczku. W aplikacji pacjent ma możliwość zapisywania elementów życia codziennego, co powoduje, że jest ona jego prywatnym asystentem. Ma więcej funkcji niż zwykły notes: pozwala monitorować codzienne objawy i samopoczucie, odnotowuje ciśnienie krwi, masę ciała, podejmowaną aktywność fizyczną, przypomina o lekach, które należy przyjąć każdego dnia.
To niezwykle usprawnia wizytę. Mając kilkanaście minut dla pacjenta, którego przecież najczęściej nie znamy, wystarczy szybkie przejrzenie danych zgromadzonych w aplikacji, by zorientować się co się działo i jaka jest obecna sytuacja zdrowotna chorego.
Pacjent w aplikacji może korzystać z ogromnej bazy wiedzy o niewydolności serca. Element edukacyjny to duża wartość, bo dziś borykamy się z mnogością informacji w internecie. Trudno zorientować się co jest aktualne, prawdziwe, komu wierzyć, czy informacje są wiarygodne. Dzięki aplikacji mamy dostęp do informacji opartych na badaniach klinicznych, co daje poczucie bezpieczeństwa.
I jest coś jeszcze - można kontaktować się na czacie z innymi użytkownikami, a to niezwykle ważne, zwłaszcza dla osób, które potrzebują wsparcia, dodatkowej motywacji. W ten sposób można dzielić się swoimi doświadczeniami. To bezcenne – nikt nie zrozumie chorego tak dobrze jak drugi chory. Więcej o aplikacji DlaSerca na https://zaglosemserca.com/aplikacjadlaserca/.