Tworzył historię polskiego rocka
Zanim Jackowski założył Maanam, grał w łódzkiej grupie Impulsy, z której powstał zespół Vox Generis. Muzyk nawiązał też współpracę z krakowską Piwnicą pod Baranami, grał z zespołami Anawa i Osjan.
Historia Maanamu sięga grudnia 1975 roku, kiedy Marek Jackowski i Milo Kurtis zagrali koncert w warszawskim "Teatrze Studio". Nazwa ich zespołu - Maanam - wyewoluowała od pierwszych liter imion jego założycieli. W 1976 roku po raz pierwszy z Jackowskim i Kurtisem wystąpiła ówczesna żona Jackowskiego - Kora.
W 1980 roku Maanam nagrał singiel "Boskie Buenos/Żądza pieniądza" i wystąpił na I Ogólnopolskim Przeglądzie Muzyki Młodej Generacji - Jarocin'80, a potem - na festiwalu w Opolu, co otworzyło muzykom drogę do sławy. Maanam wystąpił też w filmie Krzysztofa Rogulskiego "Wielka Majówka", co przysporzyło zespołowi kolejnych fanów.
Zespół nagrywał kolejne płyty i zyskiwał rozgłos, ale w roku 1984 odmówił wystąpienia na koncercie przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Grupa została umieszczona na czarnej liście, zniknęła z radia, telewizji i prasy. Dzięki fanom zespół wrócił jednak do oficjalnego obiegu.
W roku 1986 grupa zawiesiła działalność, a na scenę wróciła dopiero pięć lat później. Od tego czasu Maanam nagrywał kolejne płyty i grał liczne koncerty w Polsce i za granicą. Zespół rozwiązano ostatecznie w grudniu 2008 roku. Wtedy Kora i Marek Jackowscy wydali oświadczenie, że zespół zawiesza działalność na czas nieokreślony.
Po rozwiązaniu grupy Jackowski założył wspólnie z Januszem Iwańskim zespół The Goodboys.
Jak wspomina dziennikarz redakcji muzycznej RMF FM Marcin Jędrych, w oparciu o dźwięki gitary Jackowskiego powstało wiele ponadczasowych kompozycji, na których wychowały się co najmniej dwa pokolenia słuchaczy.
Dzięki jego piosenkom dowiedzieliśmy się, że "Paranoja Jest Goła", uwierzyliśmy, że wystarczy powiedzieć: "Kocham Cię Kochanie Moje". To Marek Jackowski pokazał nam, gdzie są "Granice - Mury, zasieki, zapory", a do codziennego języka włączyliśmy dzięki niemu piosenkowy zwrot: "Nie Poganiaj Mnie Bo Tracę Oddech".
Danuta Grechuta o Marku Jackowskim:
"W zespole Anawa pojawił się w czasie, kiedy zespół z tria muzycznego z fortepianem zaczął się rozrastać i kiedy pomyślano, że dobra byłaby gitara - dobra gitara. Wtedy właśnie zjawił się Marek, który objawił się w piwnicy ze swoim zespołem Vox Generis. Tak się spodobał, że przystąpił do Anawa. Wzbogacił zespół niezwykłym brzmieniem swojej gitary i swoją osobowością - bo był osobowością, która zawsze szukała niezwykłości, lubiła ubarwiać życie czymś niezwykłym. To zabarwiał poezją chińską, to trochę w buddyzm się wgryzał... Sama jego sylwetka na estradzie plus właśnie wyznawane teorie, które zmieniały się z czasem, czyniły go człowiekiem niebanalnym, niezwykłym i interesującym.
Ja bardzo lubiłam z Markiem rozmawiać, roztaczał taki dziwny czar. Momentami nawet robił wrażenie czarownika. Był bardzo łagodnym człowiekiem. To była osoba bardzo lubiana i pozytywna".