YouTuber prowadzący kanał TechRax sprawdził, jak zachowa się darzony przez wielu wręcz kultem iPhone 7, gdy skonfrontujemy go z kwasem fluoroantymonowym – najbardziej żrącą substancją na świecie. Kwas ten jest 1016 razy mocniejszy od siarkowego.
Przeprowadzający eksperyment mężczyzna chyba jednak niezbyt przejął się jego mocą, bo najwyraźniej stwierdził, że gumowe rękawice do sprzątania w razie wypadku ochronią jego dłonie przed działaniem kwasu. Podobnie jak papierowa chusteczka, przez którą po wyciągnięciu z kwasu trzymał telefon.
Choć wyniki tego pojedynku mogłyby wydawać się oczywiste, sam kwas fluoroantymonowy nie poradził sobie z iPhonem. Wówczas YouTuber postanowił do pojemnika z telefonem i substancją żrącą dodać nadtlenek wodoru. Na koniec „dla pewności” polał produkt Apple kwasem siarkowym. Ostatecznie ucierpiała nieco strona wizualna telefonu, jednak nawet sam autor nagrania był w szoku, gdy postanowił go ponownie uruchomić… A iPhone działał bez zarzutu!
Niestety, wszystko najpewniej dlatego, że – jak zauważyli komentujący i co nie trudno zauważyć po zachowanych przez YouTubera środkach ostrożności – mężczyzna nie ma pojęcia o chemii. Zapomniał bowiem aktywować kwas, który przecież nie bez przyczyny przyszedł do niego w formie krystalicznej.
Co więcej, mężczyzna, który zyskał sobie wśród internautów opinię – w najdelikatniejszych słowach – nieudacznika, najpewniej dał również oszukać się sprzedawcy, od którego kupił używaną w eksperymencie substancję. Do przechowywania kwasu fluoroantymonowego, ze względu na jego ogromną moc, wykorzystuje się bowiem specjalne, teflonowe opakowania.
Cóż, najważniejsze jednak, że iPhone wciąż działa…