„Familiada” towarzyszy widzom od 30 lat, a w listopadzie zostanie wyemitowany 3000. odcinek. Na ekranach polskich telewizorów teleturniej po raz pierwszy pojawił się jesienią 1994 roku. W jego historii nie brakuje zabawnych sytuacji, absurdalnych wypowiedzi czy wpadek. Na przestrzeni trzech dekad uczestnicy wygrali mnóstwo pieniędzy. W ten weekend produkcja świętuje 30-lecie. Z tej okazji Karol Strasburger zdradził kilka sekretów z historii programu.
„Familiada” od 30 lat w TVP
Karol Strasburger, który od 30 lat nieprzerwanie prowadzi jeden z najpopularniejszych teleturniejów w Polsce, zdradził tajemnice programu. Na Instagramie pojawiło się nagranie, w którym odpowiedział na jedno z zadanych przez widzów pytanie. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w czołówce pojawia się rzepa? 77-latek opowiedział jej historię.
W Ameryce ten program nazywał się „Family Feud”, czyli taki pojedynek rodzinny gdzieś walczący o pieniądze. I tutaj Ryszard Krajewski - prezes i producent, który ściągnął „Familiadę” tak naprawdę do Polski - wymyślił, że skorzysta z tej bajeczki („Rzepka” Juliana Tuwima - przyp. red.) „dziadek za babcię, babcia za dziadka i dziadek za wnuczka, i tak dalej” i że wyciągają te kasę z ziemi. No i to tak zostało rzeczywiście, że to jest taka trochę rodzinna walka o parę groszy. No! Parę… no może więcej niż parę, bo teraz mamy 25 tysięcy
Karol Strasburger zdradził, co się stało na planie. Uczestnicy musieli przerwać grę
Karol Strasburger wrócił też wspomnieniami do tego, co wydarzyło się na planie „Familiady” wiele lat temu. Prowadzący zwrócił uwagę na to, że kiedyś zasadą było to, że każda drużyna musiała składać się wyłącznie z członków rodziny. I nie mogło być nawet najmniejszych wyjątków. Obecnie zespoły mogą również tworzyć znajomi, przyjaciele czy współpracownicy.
77-latek przypomniał sytuację, w której uczestnicy, będący już na planie, musieli przerwać grę. W trakcie nagrań poinformowano ich, że nie mogą wziąć udziału w programie. Dlaczego zostali odesłani? Wyszło na jaw, że nie są rodziną.
Pamiętam sytuację, kiedy jeszcze była to amerykańska licencja, przy przedstawieniu – a była jeszcze obecna na sali właścicielka licencji – z Ameryki przyjechała – i przedstawiają się rodziny. Jedna dziewczyna mówi: „a obok to jest mój narzeczony, bierzemy ślub za pół roku... Także chciałam przedstawić Stacha mojego”. I nagle stop!
Strasburger wyznał, że w tym momencie osoba z produkcji przerwała nagrania.
„Przepraszam, ale państwo nie mogą brać udziału w tym składzie”.
Zaskoczeniu uczestnicy początkowo nie rozumieli, dlaczego tak się stało. Wyjaśniono im szybko, o co chodzi:
„No bo to nie jest rodzina, bo ten narzeczony to jeszcze nie mąż. Także musicie być państwo rodziną, więc niestety w tym składzie musimy państwa przeprosić”. No i niestety odjechali i nie wzięli udziału w „Familiadzie” - wspomina prowadzący.
- Dostali najmniej punktów od jury w pierwszym odcinku „TzG”. Mają żal do jurorów?
- Kolejny fenomenalny występ Szyperskiego w „TTBZ”. „Naprawdę myślałam, że to Mrozu”
- Kuba Badach ocenił jurorów „The Voice of Poland”. Powiedział, co o nich myśli
- Kandydatka ukryła to przed Rafałem! Widzowie „Rolnika” grzmią: „Na jej miejscu mogła być inna”