Gary Coleman, ikona telewizyjnych sitcomów lat 80. był symbolem niewinnego dziecięcego talentu, który z czasem stał się przykładem trudnego losu dziecięcych gwiazd show-biznesu. Jego życie, pełne triumfów i dramatów, oraz tajemnicza śmierć stały się przedmiotem nowego dokumentu „Gary”, który zadebiutuje 29 sierpnia na platformie Peacock. Co sprawia, że ten dokument jest absolutnie wart uwagi? To przede wszystkim zaskakujące oskarżenia, według których śmierć Colemana w 2010 roku nie była przypadkowa, a za jego przedwczesnym odejściem może stać jego własna żona.
Dramatyczna historia życia Colemana
Gary Coleman był jedną z najjaśniejszych gwiazd swoich czasów, uwielbiany za swój talent komediowy i niepowtarzalny urok. Jego kariera po latach świetności zmieniła się w serię skandali, procesów sądowych i osobistych tragedii, aż do jego przedwczesnej śmierci w wieku zaledwie 42 lat. „Gary” to szczegółowe spojrzenie na życie i karierę Colemana, od momentów triumfu po te najtrudniejsze, w tym skomplikowane relacje z rodzicami i zarzuty o złe zarządzanie zarobionymi milionami.
Tajemnicze okoliczności śmierci
Pod koniec dokumentu "Gary" pojawiają się szokujące sugestie, według których śmierć Colemana mogła nie być przypadkowa. Dion Mial, wieloletni przyjaciel Colemana, wraz z innymi osobami z jego otoczenia, sugeruje, że za śmierć aktora może odpowiadać jego żona, Shannon Price. Coleman zmarł po tajemniczym upadku w swoim domu, a okoliczności tego zdarzenia budzą wiele wątpliwości. Policja uznała śmierć za wypadek, jednak bliscy Colemana mają poważne wątpliwości co do tej wersji wydarzeń.
Dokument „Gary” przedstawia burzliwe małżeństwo Colemana z Price, które było pełne oskarżeń o przemoc i chciwość. Najbardziej szokującym momentem jest jednak sprzedaż przez Price zdjęcia umierającego Colemana, co Mial opisuje jako jedno z najbardziej nikczemnych czynów, jakie widział. Mimo że Price broni się, twierdząc, że była kochającą żoną, jej działania i decyzje budzą poważne wątpliwości.