Wczoraj do mediów dotarła informacja o odwołaniu przez Kanye Westa całej trasy koncertowej „Saint Pablo Tour”, która promuje najnowszy album kontrowersyjnego rapera. Miało to miejsce niedługo po kontrowersyjnym występie Westa w Sacramento, gdzie w ubiegłą sobotę raper opuścił scenę po zaledwie trzydziestu minutach show.
W trakcie sobotniego koncertu doszło do incydentu, po którym fani zaczęli obawiać się o zdrowie psychiczne 39-letniego muzyka. Ten bowiem zachowywał się co najmniej dziwnie, pomiędzy piosenkami zwracając się do Jaya Z i jego żony Beyonce. „Jay, zadzwoń do mnie. Wciąż do mnie nie zadzwoniłeś. Wiem, że masz amunicję, ale nie strzelaj mi prosto w głowę. Proszę, zadzwoń do mnie. Porozmawiajmy jak mężczyzna z mężczyzną” – mówił West.
„Beyonce, poczułem się bardzo zraniony, gdy usłyszałem, że nie masz zamiaru występować na scenie, dopóki nie pokonasz mnie i Drake’a w rywalizacji o nagrodę dla teledysku roku” – zwrócił się natomiast do żony swojego kolegi z branży, odnosząc się do tegorocznego rozdania nagród MTV VMA. „Dziennikarze, możecie już pisać swoje pasywno-agresywne, rasistowskie komentarze. To show dobiegło końca” – powiedział West, opuszczając scenę w Sacramento.
Teraz obawy fanów 39-letniego rapera wydają się potwierdzać. West trafił do szpitala, gdzie znajduje się pod opieką psychiatrów. Sanitariuszy wezwał osobisty trener Kanye, Harley Pasternak, obawiając się o własne zdrowie i bezpieczeństwo. Pasternak tłumaczył, że zachowanie jego podopiecznego jest „nieracjonalne”.
Zakuty w kajdanki West został przewieziony do placówki w Los Angeles, gdzie trafił na obserwację. Według diagnozy lekarzy raper jest skrajnie wycieńczony i ma problemy ze snem.