Paweł Wilczak o mediach społecznościowych
Paweł Wilczak jest aktorem, którego widzowie doskonale znają chociażby z roli Mareczka w „Na dobre i na złe”. Należy także do grona celebrytów, którzy mocno strzegą swojego prywatnego życia i niezbyt często pozują na ściankach. Aktor stroni też mediów społecznościowych. Jakiś czas temu udzielił wywiadu Plejadzie, w którym wyjaśnił, że zdecydowanie woli żyć w cieniu. Dodał, że nie tylko nie używa mediów społecznościowych, ale też rzadko korzysta z komputera.
Nigdy nie miałem potrzeby pokazywania się i bycia w centrum zainteresowania. Nie bywam, nie mam konta na Facebooku, rzadko korzystam z komputera. Wiem, że świat wygląda teraz trochę inaczej i moja postawa może komuś wydać się dziwna, ale do niczego mi to wszystko nie jest potrzebne – mówił.
Aktor nieprzychylnie patrzy też na możliwości komunikowania się przez internet. Jego zdaniem osłabia to więzi między ludźmi:
Zupełnie nie rozumiem tego fenomenu. To dla mnie kompletna abstrakcja. Co z tego, że możemy szybciej się komunikować, jak przez to oddalamy się od siebie? To bez sensu.
Paweł Wilczak krytykuje media społecznościowe
We wspomnianej rozmowie Paweł Wilczak podkreślił również, że nie rozumie po co ludzie udostępniają wszystko w sieci. Przeraża go to, że muszą pochwalić się nawet najdrobniejszą zakupioną rzeczą.
Na co mi to? Jak widzę te wszystkie zdjęcia, na których ludzie pozują z garnkami lub pralką, a potem wysyłają je w świat, bo wydaje im się, że to jest tak cholernie ważne, to jestem przerażony. Albo selfie w toaletach w modnych gaciach, albo z nową szminką na ustach. Dla mnie to jest jakaś kompletna żenada! – wyjaśnił.
„To dla mnie śmieszne. Są ludzie, którzy codziennie opisują, co zrobili i jaką karmę kupili swojemu psu. To kierunek, którego nie jestem w stanie zrozumieć. Nie pojmuję, czemu ktoś tak się zachowuje. Z próżności? Z narcyzmu? Nie mam pojęcia. Dla mnie życie prywatne jest z samej definicji prywatne, a więc moje” – dodał.