Poplista

1
Hozier Too Sweet
2
Doda, Smolasty Nie żałuję
3
Teddy Swims The Door

Co było grane?

20:49
Ignacy Czekam na znak
20:53
David Guetta / SIA Titanium
21:09
Danny / Therese If Only U

Media huczą o "afrykańskim" kleszczu wędrownym. Czy naprawdę jest się czego bać?

Media zalała fala artykułów o "afrykańskim" kleszczu wędrownym. Dość szybko wokół tych stworzeń narósł strach. Czy jednak faktycznie jest się czego bać? I przede wszystkim – czy rzeczywiście są aż tak groźne?

"Afrykański" kleszcz wędrowny

Już od jakiegoś czasu w mediach pojawiają się artykuły na temat "afrykańskiego" kleszcza wędrownego, którego prawidłowa nazwa gatunkowa to Hyalomma marginatum, czyli po prostu kleszcz wędrowny. Określenie "afrykański" wzięło się z obszaru, na którym występuje. Ten pasożyt pojawia się na terenie Azji i Afryki Północnej. Skąd więc doniesienia o tym, że zaczął pojawiać się w Polsce? Kleszcz ten, jak wskazuje nazwa, wędruje. Dociera do krajów europejskich dzięki migracji ptaków i transportowi zwierząt gospodarskich.

Czy kleszcz wędrowny dotarł do Polski?

Jakub Krzysztof Kilijanek, prowadzący internetowego bloga Lincoln sp. terra o owadach i pajęczakach przekazał, że kleszcz wędrowny dotarł do Polski już dawno temu – przypadki odnalezienia go na terenie naszego kraju udokumentowano naukowo już w 1979 roku. Nie oznacza to jednak, że gatunek ten występuje w Polsce. Ekspert wskazuje jednak, że w przyszłości jest to niewykluczone z uwagi na zmiany klimatyczne. Obecnie kleszcze wędrowne dobrze czują się w klimacie śródziemnomorskim, na stepach i sawannach, co zupełnie odbiega od rzeczywistości "naszych" kleszczy, które najczęściej łapiemy w zacienionych lasach.

Kleszcz wędrowny – czym różni się od zwykłego kleszcza?

Faktem jest, że Hyalomma marginatum różni się od dobrze znanych nam już gatunków kleszczy. Przede wszystkim ten pajęczak potrafi biegać za swoim żywicielem. Ma też dobrze rozwinięty zmysł wzroku, a swoją ofiarę wykrywa z odległości nawet 9 metrów. Ponadto jest on znacznie większy od "naszych" kleszczy. Najedzona samica mierzy nawet 2 centymetry. Jakub Krzysztof Kilijanek w swoim wpisie na temat tego gatunku zdementował krążące fałszywe informacje na temat tego, że przedstawiciele Haylomma marginatum mogłyby osiągać ponad 5 centymetrów długości.

Prawdą jest też, że kleszcz wędrowny przenosi choroby. Jest wektorem wirusa krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej i bakterii riketsji, które prowadzą między innymi do chorób naczyń krwionośnych i układu nerwowego.

Ekspert podkreśla, że obserwowane dzisiaj przypadki odnalezienia w Polsce kleszcza wędrownego nie powinny być powodem do paniki – w końcu udokumentowano takie obserwacje już dawno temu. Badania na ten temat prowadzi Uniwersytet Warszawski – przez specjalną stronę internetową można zgłaszać przypadki spotkania Haylomma marginatum w Polsce.

Cały wpis Jakuba Krzysztofa Kilijanka na temat kleszczy wędrownych znajdziecie tutaj: 

"Tramwajarz" to popularny w Polsce owad. Nie zabijaj go!
W sieci często szuka się go pod nazwą "mały, czerwony robak". Potocznie zwany przez wielu "tramwajarzem", kowal bezskrzydły to pluskwiak, który jest bardzo pożyteczny. Wyjaśniamy, dlaczego nie warto go uśmiercać.

Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu do końca!

Polecamy