Dyskwalifikacja Holandii
Joost Klein w tym roku reprezentował Holandię z utworem "Europapa". Piosenka cieszyła się ogromnym zainteresowaniem w sieci, a artysta był wymieniany jako jeden z faworytów do wygrania konkursu. Po tym, jak awansował z drugiego półfinału, odbyła się konferencja prasowa. Wokalista wyraził tam widoczny sprzeciw wobec obecności Izraela – gdy reprezentująca ten kraj Eden Golan wypowiadała się, ten zasłaniał głowę swoją flagą.
W dzień finału dowiedziano się, że Joost nie wystąpił podczas próby. Do sieci trafiła informacja o tym, że Klein dopuścił się pewnego incydentu i trwa śledztwo w tej sprawie. Niedługo później holenderski nadawca publiczny AVROTROS przekazał, że EBU zdyskwalifikowało kraj z Eurowizji. Decyzję nazwał "nieproporcjonalną" i wyraził wobec niej stanowczy sprzeciw, a fani konkursu rozpętali burzę. Naa Instagramie dominowały komentarze typu "Justice for Joost" (sprawiedliwość dla Joosta – przyp. red.). Holandię usunięto z listy startowej finału, pozbywając się tym samym jednego z faworytów i zdecydowanego ulubieńca publiczności.
Brak awansu Belgii
W tym roku Belgię na Eurowizji reprezentował Mustii z utworem "Before the Party's Over". Przez długi czas bukmacherzy wróżyli mu wysokie miejsce w finale, a tym samym pewny awans. Artysta zaprezentował się w drugim półfinale 9 maja i nie awansował do sobotniego koncertu, co wprawiło fanów w osłupienie. Nie chodzi o pomyłkę w zakładach, a sam fakt, że Mustii był dla wielu wręcz pewnym kandydatem do topowej dziesiątki tegorocznej Eurowizji. Krytycy wskazują jednak, że winę za całą sytuację ponosi niedopracowany występ, który na dodatek był emocjonalnie przejaskrawiony, co przełożyło się na niespójny klimat. Warto dodać, że Mustii zajął nawet czwarte miejsce w plebiscycie "faworyt OGAE", czyli organizacji zrzeszającej 44 fankluby eurowizyjne z całego świata.
Ostatnie miejsce Norwegii
W 68. Konkursie Piosenki Eurowizji Norwegię reprezentował zespół Gate – znany z łączenia muzyki folkowej i ciężkich brzmień. Na scenie wykonali utwór Ulhevam, który (co dla tego państwa jest dość niezwykłe) zaśpiewali w języku ojczystym. Ta propozycja zachwyciła fanów przede wszystkim z uwagi na nieszablonowość. Awans z półfinału był niemal pewny, jednak ogromnym zaskoczeniem okazał się wynik finałowy. Norwegia zakończyła rywalizację na ostatnim, 25. miejscu w tabeli. Grupa otrzymała łącznie 16 punktów – 12 od jurorów i 4 od widzów. Mało kto przewidywał, że Gate w ogóle znajdzie się poza pierwszą dwudziestką. Prawdopodobnie nikt natomiast nie typował ich na pretendentów do ostatniego miejsca w tabeli. Tym bardziej, że występ był bardzo jakościowy – świetna technicznie wokalistka, wyróżniająca się piosenka i przykuwający uwagę występ.
Wielka Brytania i 0 punktów od widzów
Wielka Brytania w tym roku zszokowała i postanowiła wysłać na Eurowizję bardzo znane nazwisko. Kraj na konkursie reprezentował Olly Alexander, znany z występów w zespole Years & Years. Utwór "Dizzy" spotkał się jednak z mieszanymi opiniami, jego zaletą był jednak przyjemny, radiowy klimat. Po pierwszym występie na żywo fani zaczęli się niepokoić, bo artysta wokalnie nie radził sobie na scenie. W finale wciąż nie było idealnie, jednak dużo lepiej. Jurorzy ocenili Wielką Brytanię na 46 punktów. Prawdziwym zaskoczeniem był jednak fakt, że Olly otrzymał 0 punktów z głosowania widzów. Okazało się, że zdobyty w przeszłości rozgłos nie pomógł. Trudno znaleźć przyczynę, jednak wśród zarzutów do występu wymienia się między innymi to, że był on zbyt agresywny i dwuznaczny.
Roztrzaskane trofeum
Ostatecznie Eurowizję wygrała osoba reprezentująca Szwajcarię. Utwór "The Code", będący mieszanką popu i opery, zebrał łącznie 591 punktów. Po ogłoszeniu wyników i przekazaniu kryształowego mikrofonu przez Loreen, miał miejsce szokujący incydent. Nemo wykonywało swoją zwycięską piosenkę, pod koniec podnosząc statuetkę i odkładając ją na ziemię. W tym momencie widzowie usłyszeli charakterystyczny trzask, a górna część odpadła od podstawki. Osoba reprezentująca Szwajcarię podeszła do tego z dystansem, a na zamieszczonym później nagraniu pokazała drugą, niemal identyczną nagrodę, którą szybko przekazano w zastępstwie za uszkodzony model.
Kontrowersje wokół Izraela
Uczestnictwo Izraela w tegorocznej Eurowizji odbyło się w atmosferze skandalu. Duża część fanów Eurowizji domagała się dyskwalifikacja kraju z tego samego powodu, z którego zdyskwalifikowano Rosję w 2022 roku. W barwach państwa wystąpiła jednak Eden Golan z utworem "Hurricane", co spotkało się ze stanowczym protestem. W dzień finału w Malmo odbył się nawet protest, a ulicami przeszedł tłum niosący propalestyńskie transparenty. Niepokojące są jednak doniesienia świadczące o tym, że delegacja Izraela nękała innych uczestników konkursu. Reprezentanci wielu państw skarżyli się na zaczepki, prowokacje i nagrywanie ich bez ich zgody. Te informacje potwierdziła Luna, która w wywiadzie po powrocie do Polski mówiła, że takie zachowania faktycznie miały miejsce.
Izrael – nienaturalna różnica w punktacji
Ciekawe było również to, co działo się w finale podczas przekazywania punktów. Eden Golan otrzymała zaledwie 52 punkty od jury. Widzowie przyznali jej jednak aż 323, była to jednocześnie druga najwyższa nota (zaraz po Chorwacji). Warto zauważyć, że reprezentantka Izraela miała silne zaplecze reklamowe w Internecie, co również zgłaszali fani Eurowizji – materiały zachęcające do głosowania na nią pojawiały się chociażby na YouTube, a pod postami na Instagramie można było znaleźć komentarze napisane przez boty. Statystyki mówią same za siebie – wśród 200 najczęściej odtwarzanych utworów na Spotify dzień po konkursie znalazły się piosenki Szwajcarii (17. miejsce), Holandii (25. miejsce), Chorwacji (45. miejsce), Francji (69. miejsce), Ukrainy (116. miejsce) i Włochy (124. miejsce). Mimo faktu, że Izrael otrzymał drugie miejsce w głosowaniu widzów, utwór "Hurricane" nie znalazł się w rankingu top-200 Spotify Global.
Tekst jest oparty na obserwacjach i odczuciach autora.