Sylwia Grzeszczak i Liber rozstali się
We wrześniu zeszłego roku Sylwia Grzeszczak i Marcin Piotrowski, na scenie posługujący się pseudonimem Liber, zszokowali informacją o rozstaniu. Para będąca małżeństwem od 2014 roku wydała wówczas wspólne oświadczenie i podkreśliła, że zamierza pozostać w dobrych relacjach – przede wszystkim przez wzgląd na dobro córki, 8-letniej dziś Bogny.
Liber o rozstaniu z Sylwią Grzeszczak
Po ogłoszeniu rozstania Liber nie chciał więcej komentować tematu. Teraz, w udzielonym Żurnaliście wywiadzie, po raz pierwszy od miesięcy zabrał w tej sprawie głos. Kiedy gospodarz ocenił, że mało która para potrafi rozstać się w zgodzie, 42-latek odparł:
Fajnie, że jest to tak odbierane. Nie jest to oczywiście przyjemny temat, ale nie widzę innej drogi. Fajnie jeżeli ludzie decydują się już na coś takiego, to jednak odbywało się to w zgodzie, bo nie zawsze tak jest. Wiele historii się słyszy, a ja mam to szczęście, szczęście w nieszczęściu tak naprawdę, że stanęło na dobrych relacjach
Liber został zapytany również o plotki, m.in. te dotyczące romansów.
To nie są przyjemne rzeczy dla nikogo. Dla żadnej ze stron. Dzisiaj można napisać wszystko (…). Teraz odnosić się do tego, to jest jak walka z wiatrakami – skwitował.
Liber szczerze o tekście piosenki „Motyle”
W tej samej rozmowie Piotrowski podkreślił, że wciąż współpracuje ze swoją byłą już partnerką, przypominając o pobijającym rozgłośnie radiowe utworze „Motyle”. Opowiadając o kulisach powstawania piosenki zaznaczył, że tekst, który napisał – choć wielu dotąd tak go odbierało – nie jest autobiograficzny. Dla niejednego słuchacza może być to sporym zaskoczeniem.
Ja powiem tak. Jeśli chodzi o moją twórczość popową, ja nigdy nie piszę autobiografii. Niektóre wersy zostały odebrane bardzo dosłownie. Piosenki mogą tylko gdzieś zahaczać o emocje, ale mogę zapewnić, że nie jest to kartka z pamiętnika. Ten tekst powstawał długo, po rozstaniu – zdradził Żurnaliście.
42-latek odniósł się ponadto do spekulacji, jakoby jego nowy kawałek zatytułowany „Wilk” miał być „dissem” na Sylwię.
I tu jest również taka sama historia. Zamysł tego utworu jest taki, że zwracam uwagę na naturę ludzką, że samotność nie zawsze jest zła. To, że odebrano to jako diss, to jestem zaskoczony, ponieważ nie ma tam nic obraźliwego dla nikogo – podsumował.