Poplista

1
Sylwia Grzeszczak Latawce
2
ATB, Dopamine Don't Stop (I Wanna Know)
3
Carla Fernandes Więcej

Co było grane?

17:30
FAKTY RMF FM
17:33
The Kolors Italodisco
17:36
4 Non Blondes What's Up

Wielka kłótnia w "PnŚ". Rozmowa została przerwana. "Bez sensu to jest". Widzowie oburzeni

W dzisiejszym wydaniu "Pytania na śniadanie" pojawiły się dwie ekspertki. W studiu doszło między nimi do kłótni na temat wpływu telefonów komórkowych na ryzyko zachorowania na glejaka mózgu. Rozmowa nie została dokończona, a internauci nie szczędzą krytycznych komentarzy.

Kłótnia w „Pytaniu na śniadanie”

Dzisiejsze wydanie „Pytania na śniadanie” poprowadzili Joanna Górska i Robert Stockinger. W studiu pojawiły się również dwie zaproszone ekspertki: Joanna Barczyńska - internista i kardiolog oraz dr Monika Koperska – chemiczka. Rozmowa z nimi miała dotyczyć bezpieczeństwa w zakresie używania telefonów komórkowych. Niestety, sytuacja wymknęła się spod kontroli.

Lekarka przestrzegła widzów, aby ci byli ostrożni w kwestii trzymania telefonów komórkowych przy uchu. Powiedziała, że jeśli będą robić to zbyt długo, może to być niebezpieczne. Powołała się na badania, które mają dowodzić, że zwiększa to ryzyko zachorowania na glejaka mózgu.

W 2011 r. promieniowanie smartfona było uważane za potencjalny czynnik rakotwórczy. Ale już w 2019 r. przeprowadzono dziewięć badań na terenie Szwecji i Francji i okazało się, że to jest pewny czynnik rakotwórczy. Jeżeli pół godziny dziennie rozmawiamy przez telefon przy głowie, okazuje się, że rośnie istotnie statystycznie procent glejaków wielopostaciowych. Kiedy mamy promieniowanie elektromagnetyczne, rośnie aktywacja kanałów wapniowych, czyli dochodzi do nadmiernego napływu wapnia do komórki. Pojawia się stres wewnątrzkomórkowy, powstają reaktywne formy tlenu i dochodzi do uszkadzania różnych struktur, m.in. kodu DNA – mówiła.

Podczas jej wypowiedzi widzowie mogli zobaczyć, że druga ekspertka cały czas kręci głową, dając tym samym do zrozumienia, że nie zgadza się ze słowami, które padły na wizji.

Macham głową, bo niestety nie mogę się zgodzić, bo oficjalne stanowisko nauki w tym momencie jest takie, że nie stwierdzono połączenia między rakiem mózgu a telefonami komórkowymi czy jakimikolwiek falami radiowymi, ma też do czynienia Wi-Fi – powiedziała, kiedy prowadzący poprosili ją o komentarz.

Badania w Szwecji, o których pani doktor mówiła... Faktycznie jedna grupa badawcza wypuszcza co rok, dwa lata takie badania. Według nich to zwiększa, natomiast populacja Szwecji cały czas ma taką samą ilość glejaka mózgu czy innych urazów mózgu. Opublikowane w zeszłym roku badania w Anglii, prowadzone na 776 tys. kobiet (które korzystały z telefonów i były monitorowane przez 14 lat) pokazały, że poniżej 0,5 proc. kobiet miały jakiegokolwiek raka mózgu. Więc nie, proszę państwa, nie ma korelacji... – dodała.

Kłótnia ekspertek w „Pytaniu na śniadanie”. Włączyła się do niej prowadząca

Joanna Barczyńska nie zgodziła się z jej wypowiedzią, prosząc a ją o podanie źródeł tej wiedzy. Sytuację próbowała załagodzić prowadząca, która powiedziała:

Drogie panie, ja rozumiem, że jest kłótnia... Ja tylko się wypowiem na temat tego, co sama przeszłam. Moja ostatnia rozmowa z Tomkiem Kalitą, który zmarł na glejaka, [...] wyglądała tak, że złapał mnie za rękę i mówi: „Asia, całe życie rozmawiałem przez telefon, trzymając go przy uchu. I tu mam guza. Bardzo cię proszę, żebyś nigdy nie rozmawiała przez telefon, trzymając w ten sposób słuchawkę”. Możemy się kłócić bardzo długo na ten temat – padło z ust Joanny Górskiej.

Wypowiedź gospodyni „Pytania na śniadanie” nie tylko nie złagodziła atmosfery w studiu, ale ją zaostrzyła. Ekspertki zaczęły mówić w tym samym momencie, przez co nie dało się zrozumieć żadnej z nich. Joanna Górska ponownie upomniała obie kobiety:

Chwileczkę, bo się przekrzykujemy! Bez sensu to jest...

Kłótnia w „PnŚ” o wpływ telefonów komórkowych na nowotwór mózgu

Internistka i kardiolog podkreśliła, że swoją wypowiedź opiera na wynikach badań, jakie zostały przeprowadzone przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem przy WHO.

To nie jest ktoś, to sobie wymyśla... Agencja wyraźnie mówi, że [smartfon] to pewny czynnik rakotwórczy. Rozumiem, że ma pani inną opinię i w medycynie tak jest, że są różne szkoły, ale uważam, że ta agencja mówi wiele słusznego. W mojej 25-letniej praktyce lekarskiej nie raz się przekonałam o słuszności tego, co mówi ta agencja – podkreśliła.

I tym razem dr Monika Koperska nie zgodziła się z drugą specjalistką. Podkreśliła, że również zna wyniki tych badań. Jak powiedziała, Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem zaklasyfikowała promieniowanie telefony komórkowe jako 2B, co ma oznaczać, że są one potencjalnie rakotwórcze.

Oznacza to, że nie ma badań, które potwierdzają rakotwórczość tego promieniowania. W tej grupie są też aloes i talk dla dzieci – uzupełniła.

Jeżeli popatrzymy na statystykę badań, które przytaczamy, nie ma jednoznacznych badań, które pokazują, że jest powiązanie między telefonami komórkowymi a jakimikolwiek zmianami w mózgu. Statystyka pokazuje, że takich zmian nie zauważamy – dodała.

W 2011 r. nastąpiła zmiana i to trzeba powiedzieć. To jest wielka meta analiza dziewięciu badań, z czego cztery są z grupą kontrolną do porównania – podkreśliła lekarka.

Chemiczka, chcąc załagodzić sytuację, nawiązała do współczesnego problemu, jakim jest szum informacyjny oraz związane z tym trudności w interpretacji wyników badań.

W dzisiejszych czasach mamy problem z szumem informacyjnym i nie dziwię się, że wszyscy mamy problem z odsianiem tego, które wyniki są poprawne, a które nie. Natomiast straszenie ludzi i wprowadzenie niepokoju też jest czynnikiem chorobotwórczym – powiedziała Monika Koperska.

Również i tym razem to tylko pogorszyło sytuację. Do wymiany zdań ponownie włączyła się Joanna Górska, która uznała jedną z jej wypowiedzi za niestosowną.

No tak, ale stawianie w jednym miejscu aloesu i telefonu komórkowego, to też jest jednak trochę za daleko posunięte... – skomentowała.

Kłótnia w „PnŚ”. Widzowie oburzeni

Rozmowa między ekspertkami nie tylko nie przebiegła według planu, ale również nie została dokończona. Robert Stockinger oznajmił, że czas przeznaczony na tę część programu zakończył się. Zaprosił widzów na kolejny punkt w scenariuszu, czyli plotki z show-biznesu. Na oficjalnym profilu „Pytania na śniadanie” w mediach społecznościowych pojawiło się wiele komentarzy odnoszących się do sytuacji, jaka miała miejsce na wizji. Internauci nie ukrywają, że są oburzeni sytuacją:

Prowadzący kompletnie sobie nie poradzili z sytuacją… nie wiem może brak doświadczenia nie pomaga.

Okazuje się, że „sztuka dyskusji”, to wyjątkowo trudna sztuka. Słucham właśnie na temat „bezpiecznego używania telefonu”, szkoda, że panie nawzajem nie dopuszczają się do głosu. Nie idzie tego słuchać, jazgoczą jak na rynku, albo zaciekłe osoby z odmiennych partii politycznych. Pani dr podkreśla, że ma 25 lat praktyki w zawodzie, zwraca uwagę drugiej, że ta jej przerywa , a robi to samo, staż pracy w zawodzie też nie pomaga na obyczaje, BARDZO SZKODA, temat ciekawy, NIE dało się wysłuchać.

Szkoda ze czerwony dywan jest ważniejszy od tej rozmowy która mogła by być inaczej poprowadzona.

Bardzo nieładne zachowanie Pani prowadzącej! Może wystarczyło się przygotować do ROZMOWY! I nie „kłócić” się , a DYSKUTOWAĆ z naukowcami. Taka moja sugestia – czytamy w komentarzach.

To ostatnia para prowadzących w "PnŚ". Są oficjalne wieści
W "Pytaniu na śniadanie" pojawi się nowa para prowadzących. Produkcja w mediach społecznościowych oficjalnie zabrała głos w tej sprawie. Już wiadomo, kiedy ostatni duet zadebiutuje w śniadaniówce Dwójki.

Polecamy