Ponieważ wyrobienie nowego paszportu, które okazało się być konieczne, kosztowało 25-letniego Tala Y’aakobiego 1230 szekli, czyli mniej więcej tyle samo złotych. Jakiś czas temu oburzony mężczyzna podzielił się swoją historią z lokalną gazetą, na dowód przedstawiając zdjęcie zniszczonego dokumentu.
הפתעה שחיכתה לתרמילאי ישראלי בדרכון לאחר שעבר בביקורת גבולות מארגנטינה לצי'לה pic.twitter.com/AZ5yyYx4p8
— איתי בלומנטל (@ItayBlumental) November 11, 2015
Choć może brzmieć to niedorzecznie, gdy pochodzący z izraelskiego Rosh HaAyin podróżnik przekraczał palestyńską granicę, funkcjonariusz tamtejszej straży granicznej, zamiast przybić pieczątkę w należącym do Izraelczyka paszporcie, ozdobił go fantazyjnym malunkiem przedstawiającym męskie przyrodzenie. Jednak to nie sam fakt namalowania penisa na jednej ze stron dokumentu oburzył Y’aakobiego najbardziej.
Oprócz popisania się typowo szkolnym poczuciem humoru, celnik dodał również napis „Viva Palestinia” – zatem „niech żyje Palestyna”. W rozmowie z brytyjskim „The Independent” mężczyzna stwierdził, że celnik zrobił to tylko dlatego, że 25-latek jest Żydem.
Właściwie nie wiemy, czy powinniśmy się śmiać, czy rozkładać ręce… Ale jeżeli takie działania sabotażowe miałyby zastąpić walkę zbrojną i bombardowania – jesteśmy jak najbardziej za. Parafrazując pacyfistyczne hasło „Make love, not war” – „Nie walczmy, rysujmy penisy”.