Celine Dion jest nieuleczalnie chora
Celine Dion cierpi na nieuleczalną chorobę. Lekarze zdiagnozowali u niej zespół Moerscha-Woltmanna, inaczej nazywany zespołem sztywnego człowieka. To niezwykle rzadkie schorzenie, które powoduje niekontrolowane skurcze i napięcia mięśni w całym ciele. Gwiazda z tego powodu musiała odwołać wszystkie koncerty.
Niedawno zostałam zdiagnozowana. Cierpię na niezwykle rzadką chorobę stiff person syndrome, który dotyka jedną na milion osób. Wciąż poznajemy to schorzenie i teraz wiemy, że to ona powodowała moje ciężkie skurcze mięśniowe. Niestety mają one wpływ na moje życie, sprawiają, że czasem mam problemy z poruszaniem się, nie pozwalają mi na śpiewanie – przekazała na Instagramie.
Jakiś czas później do mediów trafiły informacje o tym, że Celine Dion mierzy się z ogromnym bólem i ma trudności z poruszaniem się. Jej siostra twierdziła też, że artystka przestała wychodzić z domu. Nie chciała, aby ludzie widzieli ją w tym stanie.
Stan zdrowia Celine Dion jest coraz gorszy
Niedawno media obiegła wiadomość o tym, że Celine Dion pokazała się publicznie. Światowej sławy artystka wybrała się na koncert Katy Perry. W sieci pojawiły się też nagrania, na których było widać 55-latkę. To dawało nadzieję, że jej stan zdrowia poprawił się i być może wkrótce wróci do występów na żywo.
Niestety, najnowsze doniesienia nie napawają optymizmem. Siostra Celine Dion udzieliła nowego wywiadu, w którym przekazała, że stan zdrowia światowej sławy gwiazdy nie tylko się nie poprawił, ale także uległ pogorszeniu. 55-latka straciła kontrolę nad mięśniami.
Robi, co może, ale nie ma już kontroli nad własnymi mięśniami. To przykre, bo zawsze była bardzo zdyscyplinowana. Zawsze ciężko pracowała – przekazała Claudette Dion w rozmowie z „7 Jours”.
Artystka i jej najbliżsi wciąż nie tracą nadziei, że sytuacja się odmieni. Niestety, jej choroba jest tak rzadka, że na ten moment nadal nie ma na nią lekarstwa.
To prawda, że jej i naszym marzeniem jest to, żeby jeszcze wróciła na scenę. Ale w jakim wymiarze? Tego nie wiem. Struny głosowe to mięśnie, ale serce to także mięsień. To sytuacja jedna na milion i nie dotknęła zbyt wielu osób, więc naukowcy wciąż potrzebują czasu, żeby ten problem rozpracować – wyjaśniła.