Julia Wróblewska była wielką dziecięcą gwiazdą
Julia Wróblewska podbiła serca polskich widzów rolą w filmie „Tylko mnie kochaj” z 2006 roku, w którym zagrała u boku niezwykle rozchwytywanego wówczas Macieja Zakościelnego. Występ w kinowym hicie okazał się dla niej przepustką do dalszej kariery. Wkrótce zaczęła występować w najpopularniejszych serialach takich jak: „Rodzina zastępcza”, „Magda M.” czy „M jak miłość”. W tym ostatnim grała przez kilkanaście lat, dorastając na oczach publiczności.
Jakiś czas temu Julia Wróblewska wycofała się z życia publicznego, mocno ograniczyła też aktywność w mediach społecznościowych, by skupić się na swoim zdrowiu psychicznym. W jednym z zamieszczonych na Instagramie wpisów wyznała, że zdiagnozowano u niej „jedno z zaburzeń osobowości”, w związku z czym rozpoczęła leczenie farmakologiczne. Potem wyjawiła, że zdecydowała się na pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Teraz o szczegółach opowiedziała Plejadzie.
Wróblewska o pobycie w szpitalu psychiatrycznym
Julia Wróblewska do szpitala trafiła w listopadzie 2021 roku. Na własne życzenia zaczęła terapię w ośrodku zajmującym się leczeniem zaburzeń osobowości i nerwic. Spędziła tam blisko pół roku.
Byłam tam pięć i pół miesiąca. To był najdłuższy okres, na jaki można było tam zostać. (…) Tak ustalił personel i ufam, że to odpowiedni czas – oceniła.
Jak ponadto zdradziła, do placówki została przyjęta z diagnozą osobowości chwiejnej emocjonalnie typu borderline. Kiedy go opuszczała, ocena jej stanu była już inna.
W tym momencie mam mieszane zaburzenia osobowości, ale nie będę wchodzić w szczegóły – powiedziała Plejadzie.
Do ośrodka Julia została zawieziona przez rodziców. Ze względu na obostrzenia spowodowane pandemią nie mogła się z nimi zobaczyć przez kolejne cztery miesiące. Jak mówi, po przekroczeniu progu szpitala była nieco zdenerwowana, ale jednocześnie pełna nadziei.
Byłam trochę wystraszona, ale też bardzo wdzięczna, że mam szansę na takie leczenie. Miałam dużo motywacji, więc chyba moją pierwszą myślą było: „dam radę” – wspomina.
25-letnia obecnie Wróblewska przyznaje, że miała szczęście i trafiła do placówki, w której nie miała wielu powodów do narzekań. Zdaje sobie jednak sprawę, że nie wszędzie tak jest.
Byłam bardzo zaopiekowana i wręcz trudno było mi wrócić do normalnego życia po powrocie. Do budzenia się samej, pracowania, gotowania, organizowania sobie czasu – wyznała.
Dziś czuję dużo emocji. Czasami czuję radość, wdzięczność, czasem złość czy smutek, wstyd. Zaczęłam się godzić, z tym że życie nie jest czarno-białe i akceptować różne emocje, które do mnie przychodzą, szukać ich źródła i myśleć nad nimi. Staram się iść do przodu i budować coś w moim życiu, coś, z czego będę dumna – podsumowuje dawna gwiazda „Tylko mnie kochaj” i „M jak miłość”.