Zdzisław Zaczyk nie żyje
Związek Artystów Scen Polskich przekazał smutną wiadomość o śmierci cenionego śpiewaka Zdzisława Zaczyka. Tenor zmarł w nocy w Skolimowie. Ostatnie lata życia spędził wraz z żoną w tamtejszym Domu Artystów Weteranów Scen Polskich.
Z ogromnym żalem i smutkiem informujemy, że dziś w nocy w Skolimowie, odszedł wspaniały tenor - Zdzisław Zaczyk. (…) Był bardzo pogodnym, ciepłym i życzliwym człowiekiem, będzie nam go bardzo brakowało… Żonie – naszej koleżance – Agnieszce Byrskiej składamy ogromne wyrazy współczucia – przekazał za pośrednictwem Facebooka ZASP.
Zdzisław Zaczyk – kim był?
Zdzisław Zaczyk miał 97 lat. Publiczności dał się poznać jako wspaniały śpiewak. Był uczniem Ady Sari, na scenie debiutował 16 lutego 1954 roku w Operetce Warszawskiej. „Zagrał w pierwszej premierze, inaugurującej działalność nowej placówki” – przypomina w pożegnalnym wpisie ZASP, wyliczając kolejne role cenionego tenora:
W „Domku trzech dziewcząt” Franciszka Schuberta w reż. Zbigniewa Sawana śpiewał partię kompozytora. Był Hubertem w „Cnotliwej Zuzannie” Jeana Gilberta, Edwinem w „Księżniczce Czardasza” Emmericha Kalmana, Księciem Gigi, a także Alfredem w „Zemście nietoperza” Johana Straussa. Orfeuszem w „Orfeuszu w piekle” Jakuba Offenbacha. I można by tak wymieniać bez końca…
Zaczyk od blisko 70 lat był mężem aktorki Agnieszki Byrskiej-Zaczyk. Kilka lat temu zdecydowali, że jesień życia chcą spędzić w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich. Byli tam jedynym małżeństwem.
W momencie, w którym przyszło do pakowania się, serce mi zabiło. Mąż w pierwszej chwili powiedział: „Nie, ja się nigdzie nie wyprowadzam”, ale kuzynka powiedziała: „Wszystko jest już załatwione, nie dacie sobie tutaj sami rady”. Przeprowadziliśmy się – wspominała jakiś czas temu w rozmowie z „Super Expressem” żona śpiewaka.
Bryska-Zaczyk mówiła wprost, że oboje chcą odejść w otoczeniu przyjaciół z podwarszawskiego Skolimowa.
Oboje jesteśmy po COVID-19. Kiedy mąż zachorował, chcieli go zabrać do szpitala, ale się nie zgodziliśmy. Wygrzebaliśmy się z tego wszystkiego dzięki temu, że byliśmy tu, w Skolimowie. Dzięki tym wszystkim usługom medycznym, które tu mamy, dzięki pielęgniarkom, obsłudze. Na miejscu mamy dwóch lekarzy, którzy przychodzą do nas dwa razy w tygodniu. Poprosiłam, by – jeżeli mój stan zdrowia będzie taki, że będą mnie chcieli zabrać do szpitala – to nie. Tu mam zakończyć życie – wyznała.