Martyna Wojciechowska miała wypadek
W życiu Martyny Wojciechowskiej nie brakowało mrocznych momentów. Dziennikarka zdecydowała się o nich opowiedzieć w najnowszym wywiadzie dla magazynu "Viva!". Wróciła pamięcią do 2004 roku, kiedy to na nagraniach do serii "Misja Martyna" na Islandii, miejsce miał bardzo groźny wypadek samochodowy – w pobliżu miasta Akueryi pojazd ekipy wpadł w poślizg i uderzył w betonowy słup przez złe warunki pogodowe. Miało to tragiczne skutki – zginął Rafał Łukaszewicz, operator, a prywatnie bliski przyjaciel Wojciechowskiej. Mężczyzna osierocił trójkę dzieci. Życie Martyny nie było zagrożone, miała jednak poważny uraz – złamała kręgosłup. W wywiadzie tak wspominała tamten czas:
Myślałam, że już nigdy się nie podniosę. Nie mogłam pogodzić się z myślą, że Rafał osierocił trójkę dzieci. Miałam złamany kręgosłup, ale nikomu nie mówiłam, że mam złamaną psychikę. Nie widziałam powodu, żeby rano wstać z łóżka. Nie chciałam żyć.
Martyna Wojciechowska wygrała walkę o zdrowie
Pomimo że Martyna przeżyła wypadek, rokowania nie były dobre – złamanie kręgosłupa to bardzo poważny uraz, który często oznacza ogromne trudności w funkcjonowaniu, skomplikowane do wyleczenia. Dziennikarka wyznała, że w jej przypadku lekarze nie mieli dobrych wiadomości:
Któregoś dnia - nadal byłam w fatalnym stanie, na wózku - lekarz powiedział, że nie wrócę już do pełnej sprawności i muszę się nauczyć żyć inaczej.
Wojciechowska nie pogodziła się z tą diagnozą. Walczyła o powrót do pełnej sprawności, a lekarzowi powiedziała, że za rok zdobędzie Mount Everest. Ku zdziwieniu wielu, dopełniła tej obietnicy, pokonując ograniczenia. W kolejnych latach zdobyła "Koronę Ziemi", czyli najwyższe szczyty wszystkich kontynentów.